Bank zajął mój dom, nie ma tutaj nic mojego W pewnym momencie pękło, coś się stało takiego Że skreślone z życiorysu ostatnie cztery lata Kto ma pecha ten ma pecha, dwa razy jak dla brata Tu osiedla tego miasta, które nie ma wyrazu Całe życie tu spędziłem, wiem na co dzień co się zdarza Rozwleczono mi po głowie wszystkie plany jakie miałem Że utracę to wszystko wczoraj się dowiedziałem Stowarzyszenie poetów przemocy Nigdy w dzień jedynie w nocy Na osiedlach blokowych trzeba wiedzieć co się chce Nie gadać za wiele, zwłaszcza jeśli coś się wie Telewizja, jako jedyna tu rozrywka Wolny czas poza programem, że aż głupio się przyznać Marne widoki na przyszłość synu szyjesz Jak tutaj z zasiłku przeżyjesz? Stoją kręgi! A każdy w jego obrębie Ma konkretnych przyjaciół, wrogowie czają się wszędzie Granice wyznaczone cienką, niewidzialną linią Tam cię skatują, tutaj bliżej cię przyjmą Z otwartymi ramionami. Tutaj nie obowiązuje Co jest oficjalne, tu się niepisane honoruje Kto na czele, kto w środku, kto koniec obstawia To wiedzą niemal wszyscy, ale każdy się obawia Niewidzialne uniformy jednoczą tych co blisko Cel jest wyznaczony. To jest nasze stanowisko Niech karmą będzie kara, tego od nas się wymaga Niech ujrzą jeden z drugim co to znaczy odwaga Stowarzyszenie poetów przemocy Nigdy w dzień jedynie w nocy Stowarzyszenie poetów przemocy Nigdy w dzień jedynie w nocy Stowarzyszenie poetów violentnych Żadnej odmiany na terenach zajętych Stowarzyszenie poetów przemocy Nigdy, nigdy w dzień, zawsze w nocy Jadą wozami na ulicy ludzie wkoło Kto jest w środku, kto na zewnątrz, a kto nie wstał od stołu Bo się boi. A bać się tutaj można wielu rzeczy Żaden z nich, mimo wszystko to temu nie zaprzeczy Rozglądam się co tam, nie mam planu konkretnego Znowu wiozą na sygnale kolejnego pobitego A tam zebrał się tłum ożywiony dyskutuje Ktoś dostał czego szukał, może to coś poskutkuje I znów pusto, tylko zimny wiatr mocno wieje Gazety fruwają niczym spodki na niebie Z tytułami krzyczącymi na ławce z lewej strony Człowiek stanie kiedy wszystkie grzechy są już odpuszczone Teraz miejsce gdzie osiedle siada napić się piwa Ale dostać można wszystko czego nie można używać Powoli się ściemnia, opieram się o ścianę Ruszam jak pijany wsparty ścianą odrapaną Stowarzyszenie poetów przemocy Nigdy w dzień jedynie w nocy Stowarzyszenie poetów przemocy Nigdy w dzień jedynie w nocy Stowarzyszenie poetów violentnych Żadnej odmiany na terenach zajętych Stowarzyszenie poetów przemocy Nigdy, nigdy w dzień, zawsze w nocy Oleandry! Młodzi grają w koszykówkę Potem pójdą pod blok i jeszcze krokiem ufnym Najzdolniejsi za parę lat do wozów się przeniosą Zostawiając w tyle tych co tempa nie zniosą Niedaleko są miejsca gdzie są płoty pod prądem Uzbrojona ochrona uważa na porządek Tam żaden z tych stron nie myśli się zapuszczać Wszystko dobrze podzielone ma właśnie taką postać Kolor skóry ich nie dzieli, dzieli ich kolor duszy Który także czasem widać gdy się ktoś poruszy Za plecami jest mur, a przed oczyma takoż mur Można górą próbować na coś się zdecydować Kiedy tutaj coś było, kiedy coś się tu zdarzyło Kiedy słońce tu świeciło, kiedy inaczej było? Ponoć wiedzą to niektórzy, ale to są ludzie starsi I z tych względów zainteresowania niewarci Duży gościu, o wiele większy niż dużo innych Mijam po prawej dwóch zupełnie nieprzytomnych Trzeci patrzy to tu, to tam i gdy skończy palić Spróbuję tamtych dwóch na nogi postawić Bank zajął mój dom, jestem zmuszony do przenosin Zostawiam za sobą wszystko co w sercu noszę Na wiele ja nie mogę sobie teraz pozwolić Na wiele ja nie mogę sobie teraz pozwolić Stowarzyszenie poetów przemocy Nigdy w dzień jedynie w nocy Stowarzyszenie poetów przemocy Nigdy w dzień jedynie w nocy Stowarzyszenie poetów violentnych Żadnej odmiany na terenach zajętych Stowarzyszenie poetów przemocy Nigdy, nigdy w dzień, zawsze w nocy Stowarzyszenie poetów przemocy Nigdy w dzień jedynie w nocy Stowarzyszenie poetów przemocy Nigdy w dzień jedynie w nocy Stowarzyszenie poetów violentnych Żadnej odmiany na terenach zajętych Stowarzyszenie poetów przemocy Nigdy, nigdy w dzień, zawsze w nocy...