Karwan - To nie tak lyrics

Published

0 104 0

Karwan - To nie tak lyrics

[Zwrotka 1: KęKę] Za zasłoną siedzą szuje Składam hołd wygiętym noskom Rapapapapam, w Dallas nie zabijał Oswald Co mi zrobisz jak mnie złapiesz? Przekreślisz życie? Skurwysynu, głośno krzyczę, nie przestraszysz cyrklem To nie tak jak wygląda, znam fakty Brudny jest Manhattan, chociaż wokół sami biali Pewnych spraw nie idzie cofnąć, za bardzo poszło Karm dzieciaki GMO, wnuki z trzecią nogą Się nie boję chipowania, jestem dziki W lesistej okolicy, orędownik iskry Pa-pa-pa-paf, mam magiczne bryle i widzę prawdę Widzę, piszę, piszę, składam, gryzę knebel rapem Powiedz ile ojcowizny sprzeniewierzysz Jestem zaściankowy, zabić za dwa palce miedzy Gotowy na to, tak uczyli tatko Przedłużyłem już rodowe i nie rzucim ziemi [Refren] To nie jest tak, to wiesz od dawna Dziś liczy się tylko prawda Choć nagapiłem się już dość, nie tracę wiary Tak wygląda egzystencja w tym miejscu [Zwrotka 2: Karwan] Otwórz oczy, niby to chuj cię obchodzi Każdy tutaj ziom ma Truman Show do dziś Świat płytki jak brodzik, jak filmy z Brodzik Kredyty na raty, schaby będą nachodzić W tym mieście politycy kupują głosy od Czerwonoskórych roboli bez forsy Mijam mordercę na mieście Dowody pogubił ktoś, śmieszne I ma w sumie luzik Suki ja dwóch ziomków na dołku pół sztuki To co otwiera umysł prowadzi tu do puchy Jak Tede, pies człowieczeństwem zaskoczył Chuj nie jest to dziesiąty, więc jesteśmy wolni Kę, Karwan. Jebie mnie rap gra Obiecaj, że jak dla nas to nie tylko ubranka ślubuję rekord, dwa dwa lat bez szmaciarstwa Masz tu raj dla ślepych, ale nie ma nas tam [Refren]