[Verse 1: Słoń] Jebać bzdury, tłumaczyć się przed nikim nie muszę Idę przez życie ze środkowym palcem uniesionym w górze Kocham muzę, pierdolę wyścig szczurów i presję Jestem sobą, robię swoje i zgarniam za to pensję Jebać stres, dbaj o przyjaźń i rodzinne więzy Życie jest jak bosy spacer po trawie pełnej węży Dla pieniędzy i z zazdrości, jak sępy cię rozerwą I z tak zwanych znajomych wypłynie najgorsze ścierwo Pierdol dwulicowców, fałszywi koledzy Cieszą ryj, jak cię widzą, po czym wbiją nóż w plecy Poszukiwacze hecy, w głowach mają pusto Patrząc na gówno w kiblu pewnie myślą, że to lustro Wrzucam luz, bo na chuj mam się spinać Jebać to nie mój klimat, ich życiorys to kpina Bo to nie jest moja wina, że w życiu im nie wyszło Jebać fałsz, jebać kłamstwa i cały ten rynsztok [Hook: Słoń] W chuju mam cały ten skurwiały syf Z muzyki wyciągam tylko sam pozytyw Jestem jednym z tych, którzy mają wyjebane Zapamiętaj chłopaku jesteś swego losu panem A więc w chuju miej cały ten skurwiały syf Z muzyki wyciągaj tylko sam pozytyw Bądź jednym z tych, którzy mają wyjebane Każdy z nas jak żyjemy jest swego losu panem [Verse 2: Kajman] Yo, maraton masz darmo tu pakiet ludzkich obsesji Zapłacisz kartą czy dasz im plik pieniędzy? Dzisiaj nie warto ufać gwiazdom, niech sobie tańczą dziś między fikcją, prawdą Ja w chuju mam to, chłopaku wierz mi Gadać z sensem, tutaj nikt dziś z nas nie ma racji Po co wkurwiać się mamy przy kolacji, gdy Oglądając w TV durnia, co podpisuje ustawy By żyło się nam lepiej, wszystkim rosną podatki Z innej beczki, Kajman nie ostatni nie pierwszy Mówił o śmierci tych komercyjnych MCs Chociaż dziś w chuju mam, nie mam czasu na ich słabe wersy Jesteśmy jak Reverelsi to nie dancing, ziom Co jest i tak wszyscy skończymy w grobie Powiedzą o tobie to był pojeb i pukną się w głowę Robisz swoje, to rób ziom, ktoś tu ma problem Niech skuma wątek, w chuju mam ciągle, yo [Hook] Każdy z nas jak żyjemy własny pochówek kopie A ci którzy za wysoko mierzą skończą jak Popiel Potkną się o stopień, spadną w dół bez szans Bycie prawdziwym liczy się bardziej niż tani lans Rób hajs, bo bez niego znacznie trudniej o szczęście I nie ważne, czy pomogą ci w tym spryt, czy mięśnie Witamy w mieście, gdzie wypłaty tysiąc dwieście Ty pierdol każdą robotę w której jesteś więźniem Tak jest, że każdy z nas to własnego życia kacyk A te kilka wersów to mój hołd oddany ludziom pracy Rodzimy się nadzy i wszyscy skończymy w grobach Z tą różnicą, że niektórzy nie chcą pełzać jak robak Nie podoba ci się płyta? Wypierdol ją do kosza Będę po scenie biegać, aż zniosą mnie z niej na noszach I jeśli skończę jak kloszard, nie wyjdzie mi w muzyce Będę nadal po pijaku krzyczeć: "poka cyce!" [Hook]