Kaczmi - Żywot człowieka lyrics

Published

0 235 0

Kaczmi - Żywot człowieka lyrics

[Zwrotka 1] Losy człowieka różnie się toczą Czasami ktoś wygrywa walkę z życiem Czasami dziwnymi ścieżkami losy kroczą Albo robisz to otwarcie, albo całkiem skrycie Przedstawiam wam teraz historię człowieka Który świadomie chodził swoimi drogami Nie zawsze wiedział co go czeka Lecz kierował się wyłącznie swymi prawami Które sam tworzył ,a właściwie tworzy Gdyż szczęście go nie opuszcza wcale Przykładem jest to, że do dzisiaj dożył żyje, śmieje się i czuje doskonale Ale Ty człowieku gdy tego wysłuchasz Pomyśl dwa razy czy chcesz takich przygód Czy jesteś pewny ,że też radę dasz Czy może szukasz w swym życiu wygód Jeżeli tak to nic z tego kolego Lepiej daj spokój bo nie wyjdziesz z tego [Zwrotka 2] Już narodziny były nieco dziwne Gdyż nasz bohater urodził się tyłem Poza tym waga zwykła i oczy piwne i Sam opowiada: później długo wyłem Wydzierałem się strasznie na cały świat Już wtedy coś musiało się zapalić Jakieś światełko cudowne jak kwiat Nagle pierdolnęło zaczęło się walić i Tak całe życie toczyć się będzie Tylko musi wziąć sprawy w swoje ręce Raz był na górze, raz był na dnie Co dnem ,a co górą nazywać zależy od Ciebie Za młodu szczególnie się nie wyróżniał Wiadomo, jeszcze nie wszystkim kierować możesz Jedynie częściej niż inni się wkurwiał i Zamykać zaczął w swej własnej norze W swojej jaskini gdzie reszta nieważna Sprawa zaczęła być bardzo poważna [Zwrotka 3] Najpierw z kolegą, a poźniej z kolegami Kompotem w żyłę, zaczął się szprycować Toczyło się życie tak całymi dniami Później tygodniami i zaczął koczować Worki z makówką, sprzęt i znajomi Reszta nie istniała, ważne były odloty A co się działo tam gdzie ich domy To było nieważne niczym osiedlowe koty Aż przypierdolił tak, że zawirowało Kumple na śmietnik zanieśli go jako umarlaka A on się przebudził, wtedy coś się stało Pierwsze co zobaczył to cień czarnego ptaka Trafił na odwyk lecz w Polsce to dolina Odmawiano mu nawet wypicia kawy Postanowił więc wyjechać do Berlina Z Poznania tam bliżej niż do Warszawy Tam się udało, stwierdził z animuszem Później nawet sam został sanitariuszem [Zwrotka 4] W Berlinie poznał żonę, dostał mieszkanie Słuchał reagge, palił zioło, malował obrazy Wiele kapel z Polski nocował, mówię poważanie Niestety nie wszyscy byli bez skazy Niektórzy go okradli w zamian za gościnę Ale on nigdy nie tracił pogody ducha Choć często stąpa po cienkiej linie Koleś to taki ,że nie siada mucha Cannabis pozostał lekarstwem i nałogiem Ale to przecież lepsze niż hera Która długo była jego jedynym bogiem Nie jesteś wtedy dużo lepszy od zera Ale to już przeszłość, ważne co jest teraz A jest różne życie i śmiech z krawaciarzy Wspomnienia jednak nadchodzą nieraz W końcu zrobił to o czym wielu tylko marzy Taki żywot Karola, Wolff mówią na niego Trzymaj się mocno za jaja kolego [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]