​ka-meal - Zamykam To lyrics

Published

0 199 0

​ka-meal - Zamykam To lyrics

[Zwrotka 1] Mam myśli z plastiku, topią się, gdy przychodzi słońce Mam ich bez liku, sporo miejsca w głowie dla nich I choćbym chciał to i tak znów nie dokończę dziś Moich planów ułożenia świata pod stopami Słomiany zapał? Przestań! Bóg Cię okłamał Raj możesz mieć nie tylko w telewizji włoskiej Nieboskłon płakał, kiedy zostałaś sama A prawda z ekranu mówiła, że to jest proste Biorę długopis, muszę zapisywać myśli I kilka kartek, nie chodzi mi o album Mój anioł popił każde z moich kłamstw dziś i Mówi, że mogę zostać sam tu Kobiety mego życia, zabieram wszystkie I pamięć o tych ludziach, którzy gryzą glebę Złość na Boga, z każdym nieprzeczytanym listem Aż do słów - Pierdol się, liczę na siebie! [Refren] Uciekam znów do krainy marzeń Choć nie mam snów już od kilku lat Jestem marynarzem I płynę jachtem, gdzie nie dopłynęła żadna z tratw Zabrałem wszystko, wiem już I zamykam to w pudełku x3 [Zwrotka 2] Fotografie personifikujące przez flesze Dla mnie droższe są niż transfer Bale'a, zaliczam breakout Bo sensu nie ma, jeśli brak odwagi Cofa Cię na poziom, z którego dopiero co startowałeś Książki, moja mentalność nie pozwala przerwać stanu W którym wcielam się w bohatera, będąc nikim Filmy! Gra na szerokim ekranie chyba nie dla mnie Skoro wolę wąskie przestrzenie od dawna Człowiek z natury dąży do poznania czegoś więcej Od przestrzeni swojej egzystencji Ta wiedza niepotrzebna Skoro nigdy nie poznasz świata, filozofia Relacje to nić Ariadny Choć nawet ona może być sidłem, które Cię zniewoli Poezja, niedoceniony aspekt sztuki Wśród społeczności, biernych na przemoc [Refren] [Zwrotka 3] Zabiorę piłkę - sentyment Choć nie pamiętam już jak to było lata temu Dziś czuję tylko ból, kiedy idę w kimę I wkurwia mnie, że na meczach tam być tata nie mógł Nie chcę już wracać do tego Pojadę tam, zapalę znicz i zamknę mordę Poudaję trochę szczęśliwego I zacznę im wmawiać, że nie wiem już co to problem Moje pudełko wiele zmieści Bo sporo zabrałbym ze sobą, gdybym musiał I nie chcę więcej ślepej treści Od gości, których do snu układała mamusia Mnie do snu układał anioł, wierz mi I siedział przy mnie chyba awruk aż do końca I chuj, że to był anioł śmierci Który mówił, że zabierze mnie stąd jak dziadka i ojca [Refren] [Zwrotka 4] Religia, kontrowersyjność poziom hard I tak jesteś tylko bitewną jednostką Historia, prawda wypisana krwią patriotów Wspólny gwóźdź ludzkości do człowieczeństwa Wspomnienia, te piękne, te warte oddania Reszty spośród wegetacji Nadzieja nie warta zachodu To właśnie Zachód nauczył nas wątpić Honor, odwaga wyjść przed szereg Zwykle szereg to mięso armatnie Ojczyzna wyrwana ze szczęk zaborców Chwała Bohaterom! Miłość, najbardziej upragnione zjawisko ku samozniszczeniu Pozwala utrzymać się na powierzchni To wszystko.. To wszystko zamykam w pudełku! [Refren] [Zwrotka 5] Myślałaś, że zniknąłem już? Jestem wciąż Nie przewinąłem o wszystkim, co zechcę wziąć Czekam na deszcz, moje marzenia spadną z nim akurat Od kilku lat błądziły gdzieś w chmurach Muszę je złapać, muszę Nie chcę by czuły się jak ja, gdy walną o ziemię Jestem pierdolonym Morfeuszem W nocy sprawdź swoje sny, będę obok Ciebie Wspomnienia, te najlepsze Zabieram ze sobą, wracam do nich, gdy się wkurwiam I chciałym mieć ich więcej jeszcze Przyszłość jest niewiadomą, a ja nienawidzę równań Zabieram ją, choć nieraz gubimy szlak Choć zawsze umiemy wrócić na niego po kilku wpadkach I nie wiedziałem, że umiem kochać aż tak Chociaż kiedy idę w melanż to pamiętam o niej z rzadka [Refren] [Tekst - Rap Genius Polska]