Junes - Trylon lyrics

Published

0 119 0

Junes - Trylon lyrics

[Verse 1: Jeżozwierz] So man, wdychasz soman, Przetworzona kora mózgowa Mój Oddział Gazowy Żywiołak Kontrola, terminacja na polach Pożoga, Agent Orange jak Sodom, Się ostał cień jak po zrzucie kiloton To Super Forteca RA-29 Kidd Little Boy tnie sterem powietrze Stężenie smiertelne, kiedy schodzę na ziemię Cyklosarin na scenie, paraliż marionetek Nie uciekniesz, z dala japa jak bulldog Na czerepie M4, chroni przed duszna chmura Za dużo słabych, to powtórka z Halabdży Drgawki padacznych po aplikacji prawdy Najwyższej prawdy, drugie imię Rap Addix BST pełne baki, pluton ostatni rap gry, psie [Verse 2: Kidd] Sajgon kurwa, wciąż tylko Sajgon Jestem Kurtzem sceny cos jak Marlon Brando Ślę nara tym grajkom, na łeb napalm d**h, Toksyczna pomarańcz plus Valkirie w tle Kidd Kilgore, nazwisko potraktuj dosłownie Flow pod prąd, nie z prądem, jak niejeden nofame Wykończę tę bombę, wbijając w nią gwoździe I nadam na poczcie, łap nasz nowy longplay Cokolwiek człowiek, ten proces trwa ciągle Od Sierra Maestra po cruise w dół Mekongiem To guerilla warfare, oddziały Rap Addix Taguja FatCapem twój stragan z płytami Chcesz top ten, chłopcze bierz billboard dosłownie I wpierdol swój mixtape gdzie Biedra promocje "Polacy tak mamy, że nie mamy nic Poza trylionem rapsów o charyźmie pizd" [Verse 3: Junes] Nie chcę walczyć o Falklandy, Pierdolę każdy spór terytorialny o zajęcie rap gry Na beef z nami robią przymusowy pobór A kończą jak w Homeland, kiedy wracają do domu Jestem pieprzonym terrorystą, artystą w świecie tortur Kiedy same słabe wieści niosą z linii frontu Oficerski korpus brygady Rap Addix Wszedzie białe flagi, kiedy wjeżdżamy czołgami I weź się zabij, bo to rasa kaukaska Więc jesteśmy okrutni jak afgańska partyzantka Nie stoi za nami żaden reżim Choć jak przejmiemy władzę, spodziewaj się drugiej Korei Na wstepie trylon, nie w mp3 A ty zdejmij swoje mp4 jak ci w uszach bębni Później zapłacz nad polską sceną Ja stawiam znicz na ich grobie, było, minęło [Verse 4: LaikIke1] Skaczę przez tę wojnę jak wszy w okopach, krzyk w oczach Idę z obrzynem i zniczem, niosę listopad Przynoszę zgorzel na front i moździerz Stokes A ty trzymasz bagnet, ja - kod do termojądra I twój oficer szasta twoim życiem losowo I je straciłeś, mam przylbice; stromotorowo Zabijam pierwszą linię, piechota zawsze wpierdol Zaczynam pieśn Dożynek, witam się z artylerią Ku Klux Klan, Ku Klux Klan, strzały z czarną wstążką Usta suche jak Sudan i biały fosfor nad łąką To nie twój cichy dom menciu, szwadron się pastwi Jak Dziki Gon na tle zmierzchu twojej dynastii I nie wiem kurwa ile jeszcze utrzymam W palących dłoniach ten ciężar obrzyna Ale brnę tudzież czołgam się, mam dobry pretekst Że jak spotkam cię w gąszczach, po prostu zajebię [Tekst - Rap Genius Polska]