Junes - Kaszpirowski lyrics

Published

0 140 0

Junes - Kaszpirowski lyrics

[Zwrotka 1: Jeżozwierz] Jeden raz, drugi raz przejmuję [?] Biorę majk, biorę max, rzucam na was hipnozę Niestronnie od zwrotek piszę jak ekspres kwestie Jestem hegemonem pośród kiepskich jak vertex Czekasz na każde wejście przez nas, jebię scenę Hodowla słuchaczy którzy poznają ściemę Podpalą CD tych od przestępstw na rapach Lej salwą cele, to Addix armia kampania Rób hałas, bierz hałas, bas wgniata w podłoże [?] gniazda, [?] Trąbię jak łomem, [?] na czaszkach [?] Przyjmijcie olej jak Eddie na synku siódmym TrueSzczury, [?], duma podziemnej sceny [?]ujmy, gdy dudni ten złoty róg werbli Nikt tu nie pieprzy głodnych linijek pod was Tyle lat pluję w [?] nie zamierzam stopować [Zwrotka 2: Witek] Rap to opcja dopóki bawi na werblu słowo Mentalnie Addix, okiem prawi sławych bankowo My to głos osiedli brudnych, klatek, kamienic Gabinet cieni, mamy patent by słać do ziemi Głuchym od[?] na new school lub klasykę Moja drużyna sieje popłoch dając dobrą muzykę Scena bez znaczenia, wersy dla siebie i ekipy W żyłach płynie standard: wódka, rap graffiti Raperzyści na lajcie zrobili z kartek śmietnik Płyną w eter nic nie warte strumienie bredni Rap elementem komedii, pytam: "Od kurwa kiedy?" Kładą słabe [?] z nadzieją że im spłacą kredyt Ja wciąż jedna droga wbijam w ogół u odczucia Jestem jak detox - Polski rap wraca z odtrucia (Kidd: Underground w Polsce [?] jest super, sprawdź ten mixtape elo ziomek) [Zwrotka 3: Junes] Jestem MC, to mój styl wprost z osiedli Dziś nie umiem wyznaczyć godnego następcy Na pętli patenty większości to marność Smakiem esencji niesiemy oryginalność Odpowiedzialność, sprawdź jak Eldo nawijał Wolą mieć bekę jak ze skoku Magika Ziomek zostaw, bierz lepiej rap od podstaw A scena jak scena - i tak jest żałosna Jak towar po dworcach, nasz styl nielegalny Nie biedacka opcja, choć rzadko są fanty Z tego ego choduję na zwrotkach To głupie, większość tego nawet nie rozumie Ty weź się unieś - bądź ponad tym, człowiek Choć sam nie kieruję się w życiu hip-hopem To wiem co i jak, wiem jak rozkminiać Odpuść sobie tych lapsów, słuchaj Addix familia [Zwrotka 4: Kidd] Niech się zacznie ten madness, jak patrzę od zawsze Słuchacze mają wyjebane więc wolę wyznawcę Walę wam aliteracje jak Peter Piper Rick Rubin, TrueSzczury pełzający słownik muzy Nie obchodzi mnie co lubisz, a za co dasz się pociąć Jeśli ciężko to określić to tym bardziej jesteś spoko Mam świadomośc tego jak piszę i dla kogo I świadomość jak przez to bardzo pracuje się obok Mam historię, [?] że się z wami podzielę Bo podzieliłbym tym scenę na 'my versus ciecie' Oh wait... w sumie to robię to ciągle Pozdro ziomek co wziął sobie mój podpis na kompie Kazał zatagować ekran dosłownie symbolicznie To daliśmy takie tagi naszym nowym teledyskiem [?]em, permanent marker na czole Taki napis Rap Addix - zrobisz furorę w szkole