Julian Tuwim - Bal w operze lyrics

Published

0 109 0

Julian Tuwim - Bal w operze lyrics

Dzisiaj wielki bal w Operze. Sam Potężny Archikrator Dał najwyższy protektorat, Wszelka dziwka majtki pierze I na kredyt kiecki bierze, Na ulicach ścisk i zator, Ustawili się żołnierze, Błyszczą kaski kirasjerskie, Błyszczą buty oficerskie, Konie pienią się i rżą, Ryczą auta, tłumy prą, W kordegardzie wojska mrowie, Wszędzie ostre pogotowie, Niecierpliwe wina wrą, U fryzjerów ludzie mdleją, Czekający za koleją, Dziwkom łydki słodko drżą. Na afiszu - Archikrator, Więc na schodach marmurowych Leży chodnik purpurowy, Ustawiono oleandry, Ochrypł szef-organizator, Wyfraczony krępy mandryl, Klamki, zamki lśnią na glanc, W blasku las ułańskich lanc, Szef policji pierś wysadza I spod marsa sypiąc skry, Prężnym krokiem się przechadza... Co za gracja! Co za władza! Co za pompa! Jezu Chry...! Zajeżdżają futra, fraki, Lśniące laki, szapoklaki, Uwijają się tajniaki W paltocikach Burberry. Szofer szofra macią ruga, Na tajniaka tajniak mruga... No jadź, jadź! bedziesz tu stać? Caf się, frrruwa twoja mać! Zajeżdżają gronostaj I brajtszwance, Barbarossy, oyenstierny I braganze, Zajeżdżają Buicki, Royce'y I Hispany, Wielkie wstęgi, śnieżne gorsy, Szambelany, I buldogi pełnomocne I terriery I burbony i szynszyle I ordery I sobole i gr and-diuki I goeringi, Akselbanty i lampasy I wikingi Admirały, generały, Bojarowie, Bambirały, grubasowie, Am! Ba! Sado! Rowie ! Raz ! Dwa ! Hurra, panowie! Hurra, panowie! Hurra, panowie! W szatni tłok, W lustrach - setki, Potrzaskują Damskie torebki, Każda poprawia, każda zerka - I boty! numerek! bez numerka! I jeszcze pudrem I jeszcze usta I lustra lustrem I znów do lustra I już - do loży - która? druga... Na tajniaka tajniak mruga, Na lewo, na prawo, na le, na pra, A w środku już orkiestra gra, Orkiestra gra! Orkiestra gra! Ostro gra orkiestra-kiestra, Z czterech rogów, czterech estrad Pryska extra bluzgi grzmiące, Miedzią pluska i mosiądzem I bac! w blask, w oklaski, brawo, W- drgawki metalową lawą I jazz w blask grzmiąc furioso - I nagle duszną tuberozą W krew, w nozdrza placadiutanta (Tempo: szampan, szatan, szantan) I już - wziąć, i już - udami I już - da mi! da mi! da mi! I chuć - w skok, i wzrok - kastetem I pod żyrandol piruetem - solo! solo! małpa! nie po...! buch magnezja foto ślepo uda uda da mi da mi gene orde dzwoni rami zęby śmiechem do maestra i gra orkiestra, gra orkiestra!... II Ze swych wież astronomowie, Zapatrzeni w gwiezdne mrowie, W teleskopach cud ujrzeli: Małpy biegły przez firmament ! W zodiakalnej karuzeli Apokaliptyczny zamęt. Na przystankach dawnych zwierząt Siadło szpetnych małp dwanaście I zaczęły małpi nierząd W planetarne siać przepaście. Obręcz niebios w pęd szalony Złe puściły małpiszony, Skaczą, kręcą się, iskają, Jak za kratą swojej klatki, I czerwone pulchne zadki Ziemi, krążąc, wystawiają. Nie ma już niebieskich znaków! Małpa toczy się w zodiaku! I wisząca ciężką zmorą Nad tą groźną nocą gwiezdną, Każe tańczyć gwiazdozbiorom, Gdy małpiarzy diabli biorą, Diabli biorą, diabli wezmą! III A na scenie Satanella Chwyta gwiazdy w tamburino, Tarantella, tarantella Meteorów serpentyną, Satanella - młynek rtęci, Satanellę niebo kręci Mgławicową pienną plamą, Satanella - blasku smuga I oblana srebrną lamą Bystrych bioder centryfuga! ...Z satyrycznym erotyzmem Na tajniaka tajniak mruga. Satanellę księżyc porwał, Wzniósł ze sceny w niebo sine I nad placem teatralnym Znowu zawisł tamburinem. A tu dalej wrą w zabawie, I na scenie, rosnąc w blaski, Wybuchają białe pawie Ogniomiotem zórz bengalskich, Rozigraną wbiega sforą Tłum różowych świń z maciorą I kaczuczą i macziczą I jak zarzynane kwiczą Aż tancerzy diabli biorą diabli biorą diabli biorą! Potem księżyc nad Taiti I gitary na Haiti, Potem śpiewa Włoch Tęsknotti Zakochane totti-frotti, Potem duo Pitt and Kitty, Klowny się po pyskach piorą I śpiewają: I am Pitty I am Pitt I love you Kitty, Aż tancerzy diabli biorą diabli biorą diabli biorą! "Patrz go, jak wariata struga", Na tajniaka tajniak mruga. Brzuchem do czarnego gacha Babilońska trzęsie swacha, Chrzęszcząc w drgawkach, z małpim krzykiem, Bananowym nabiodrnikiem, Centaur wlazł na Centaurzycę, Dęba stanął koń w muzyce I oderżał arię końską, Mierząc w swachę babilońską, A w basenie pełnym syren Kozłonogi pływa Sylen. Brawo ! brawo ! brawo! brawo! Jazz - zamiecią, dym - kurzawą, Sześć tysięcy w jedno ciało Zrosło się i oszalało! Hucznie, tłusto, płciowo, krwawo, Brawo! brawo! brawo! brawo! Płciowo, hucznie, tłusto, biało, Mało! mało! mało! mało! I po piętrach, i przez schody Opętanym korowodem, Piekłem, żarem, pląsem, tanem, Gąsienicą - Lewiatanem, Pterofiksem, Kikimorą, Archimałpą, Zadozmorą, Szampankanem, Pankankanem Grzmocą w tempie obłąkanem, Tak że wszystkich diabli biorą diabli biorą diabli biorą! IV Przy bufecie - żłopanim, Parskanim, mlaskanim, Burbon z młodym Rastakowskim Serpentynę flaków wcina, Na talerzu Donny Diany Ryczy wół zamordowany, Dżawachadze, prync gruziński, Rwie zębami tyłek świński, Szach Kaukazu, po butelce Rumu cum spiritu wini, Przez pomyłkę tknął widelcem W cyc grafini Macabrini, Rozdzierane kaczki wrzeszczą, Tłuszczem ciekną, w zębach trzeszczą, A najgorzej przy kawiorze: Tam - na zabój, tam - na noże, A jak złapią - szczerzą zęby I smarują głodne gęby Czarną mazią jesiotrową, A bieługi białe kłęby Żrą od razu na surowo, Bo to dobrze, bo to zdrowo! ("Bycza, bracie, rzecz - bieługa!" Na tajniaka tajniak mruga.) Ćwierciomirski z Podhajdańca Sarni udziec wziął do tańca, Esterhazy, w sztok zalany, Zrobił z wędlin przekładańca I na wszystkie strony pchany Klaps go w talerz Donny Diany, W ostry sos - więc ryk pijany, Śmiech prezesów i Burbonów - - A nad wszystkim - pułk garsonów Fruwa zmotoryzowany. W okolicznych hotelikach Całą noc robota dzika, Seksualny kontredansik: Na momencik, na kwadransik, Na portiera tajniak mruga: Portier - owszem, portier - sługa, Ta w woalu, tamta w szalu, Na kwadransik, prosto z balu, Na momencik, ot przelotem, Szybko - i na bal z powrotem: Rotmistrz Rzewski z miss Lenorą, Oxenstierna z panią Fiorą, Borys Silber z księżną Korą Na kwadransik, szofer! wio! Potem znów ich diabli biorą diabli biorą diabli biorą, W wir tej nocy diabli biorą, Roztańczeni diabli bio - - -! Rąbią w ziemię Buicki, Royce'y, Akselbanty, śnieżne gorsy I buldogi i terriery I szynszyle i ordery, Generały i wikingi, Admirały i goeringi, Bambirały, bojarowie, Deterdingi - Am! Ba! Sado! Rowie! Raz ! Dwa ! Hurra, panowie! Brawo, panowie! Mało, panowie ! ...Raz... Dwa... Druga, panowie... V Na ratuszu bije druga, Na tajniaka tajniak mruga, Na widowni i w sznurowni I pod dachem i w kotłowni I pod sceną i w bufecie, Na galerii i w klozecie, W kancelarii i w malarni, W garderobach i w palarni I w dyżurce u strażaka Mruga tajniak na tajniaka... Poziewując, siedzą w szatni Czterej z gliny, dwaj prywatni, Poziewują, pogadują, Przechadzają się, pogwizdują, Pogwizdują, przechadzają się, Swym kamaszkom przyglądają się. Słowikowski z trzeciej śledczej Mówi, że mu w żółtych letczej, Czarne palą jak cholery, A najgorzej - to lakiery. Macukiewicz z jedenastki Patrzy w szpice, widzi gwiazdki: Dobra pasta, połysk śliczny, Całkowicie elekstryczny. Szulc z ósemki ma giemzowe: "Powiedz, Czesiek, nie jak nowe? Drugi rok na codzień noszę A raz fleki dałem - proszę!", Wańczak z piątki, zwany Blindzia, Chwali pastę marki "India", Popatruje, pogwizduje: Udibidibindia, udibindia. Kruman (karniak) nosi nowe Stebnowane, orzechowe. Ziewa - "daj płaskiego, Blindzia..." Udibidibindia udibindia. VI Już z ratusza bije trzecia, Senne pola dreszcz obleciał, Dzień się rodzi. Brzask przez szarość się przeciera, Owoc słońca krwi nabiera, Zaszeptały wiewem brzozy, W zagajniku ptaszek gwizdnął Do stolicy jadą wozy Z zielenizną. Jadą wozy, poskrzypują, Ludzie drzemią, poziewują, Brzozy błyszczą białą korą, Wiatr przez owies przeszeleścił, Jadą wozy wczesną porą Do przedmieści. Trąbi auto ciężarowe, Wozy mija I na długo kurz różowy Z szosy wzbija. Chłopki suche i dostojne Idą szosą. Idą boso i na sprzedaj Masło niosą. Zapiał kogut, za nim drugi, Potem trzeci, Na pastwiska bydło gnają Małe dzieci. Przetrąbiło drugie auto Ciężarowe, Chłop prowadzi kulejącą Krowę. Skrzypią wozy, przewalają się Z boku na bok, Ludzie w chatach przewracają się Z boku na bok. Chrapie w rowie, twarzą w trawę, Ktoś pijany, Na pastwisku podryguje Koń spętany. Na kościele niebijące Wiszą dzwony. Suche pęki ziół pod krzyżem Ogrodzonym. Jakiś duży wyszedł w gaciach Przed zagrodę, Mruży oczy i tarmosi Ostrą brodę. A tam dalej stoi szkoła Murowana, W szkole mapa, bardzo pięknie Malowana. Na ćwiczenia idą żołnierze Z karabinami... "...że na tobie giną, że na tobie giną chłopcy malowani"... Skrzypią wozy, przewalają się, Pozgrzytują... "...W mieście tera rymbarbarum Duża kupujom". Skubią trawę białe kozy Wymioniaste. W sinym dymie, w złotym pyle Dzień nad miastem. Owoc pękł - i mokrym świtem Oróżowił miejską ziemię, Zawieszony pod sufitem W żyrandolu tajniak drzemie. VII Przez ul. Zdobywców Przez Annasza, Kaifasza; Przez Siwą, przez św. Tekli I Proroka Ezdrasza. Przez Krymską, Kociołebśką, Przez Gnomów i przez Dziewic, Przez Mysią, Addis-Abebską I Łukasza z Błażewic, Przez Czterdziestego Kwietnia, Przez Bulwary Misyjne - Jadą za miasto wozy Asenizacyjne. Z facjatki budy drewnianej Tłusta panna wygląda: Która godzina, g....arzu? - Piąta, k...o, piąta... I przez puste ulice Jadą dalej i dalej, Panna przed siebie patrzy I papierosa Widzi dom czerwony, Nowo zbudowany, Ludzie już mieszkają W nieotynkowanym. W jednym oknie gąsiory Z wiśniakiem i jagodnikiem, Za oknem wietrzyk igra Różowym balonikiem. Na żelaznym balkonie Łbem na dół wisi zając, Łąkę przewróconą Jeszcze oglądając. Pan w spodniach, ale boso, Na drugi balkon wyszedł, Ziewa, patrzy na niebo, Szelki mu z tyłu wiszą. Chaplin, z dykty wycięty, Krzywo stoi przed kinem. Przejechał na rowerze Policjant z karabinem. Na potłuczonej szybie Sklepu z konfekcją "Lolo" Widać kawałek gazety: Litery IDEOLO... Widać blachę z napisem: Golenie 20 gr. Strzyżenie 40 gr. Manikir 60 gr. Przeleciała taksówka, Podskakując w pędzie, Jedzie gruby z wędką, Ryby łowić będzie. Z piwnicy wędliniarza Gorąca para wali, Panna patrzy przed siebie I papierosa pali. VIII Nocą - tylko w kasach kolejowych Beznamiętnie Ciurkające, Zaspane, A w szulerniach gejzerem gorączkowym, A w burdelach - nieodżałowane, Na dancingach - syczące szampanem, Wytrysnęły z brzaskiem dnia - kipiące, Zapienione, robaczywe pieniądze. Z portmonetek, szuflad, kieszeni Do kieszeni, szuflad, portmonetek, Za chleb, za tramwaj, za gazetę, Za lekarstwo, za szpinak, za siennik, Do kas i z kas, Za wóz i przewóz, Do miasteczka z miasteczka, Do woj**ództw z woj**ództw, Za mleko, za gaz, Za zwierzęta, za las, Do banków, straganów, sklepików i kas I z kas, i z banków, straganów, sklepików, Do kelnerów, lekarzy, oficerów, rzeźników I znów do lekarzy, rzeźników, kelnerów, Od zdunów, monterów, do stolarzy, szoferów, Za kurs, za stół za golenie, za drut, Za sól, za ząb, za cegłę, za but, Od ślusarza do księdza, od księdza do szklarza, Od szklarza do szewca i znów do ślusarza I znów I znów I jeszcze raz. Za bilet, za nóż, za wodę, za gaz, Za armatę, musztardę, podkowę, protekcję, Za ślub, za grób, za schab, za lekcję, Za klej, za klamkę, za klops, za kliszę, Za papier, na którym te wiersze piszę, Za pióro, atrament, za czcionki, za druk, Za bombę, za śledzia, za radio, za bruk, I poecie - za dar, za nazwisko, za czas, I wszystkim za wszystko, z kieszeni do kas I z kas do kieszeni, na wszystkie strony, Rozdrobnione na grosze, spęczniałe w miliony, Labiryntem i mrowiem, kołowrotem splątanym, Chaosem kierunków i linii pijanych, Buchające i schnące, znikające, rosnące Zakrążyły diabelsko robaczywe pieniądze. Adiutanci poczynań i działań, i dziejów, Atakują Verdun, atakują Pociejów, Płyną na Celebes transatlantykiem I płyną rynsztokiem ulicy Dzikiej. Bułka - grosz, Wojna - miliard: Cyk ! Buch! Zgierz: Asyria. "Silni jednością, Silni wolą Czuj Duch": IDE OLO. Wije się złoty Lewiatan zły, W srebrne szczury, wijąc się, zmienia, Drobnieje w bilon pcheł i wszy, I znowu w szczury zrastają się pchły, Grosze i wszy srebrzeją w kieszeniach I znów wypełzają szczurami szaremi, Za nami, przed nami, biegają po ziemi, I jak papier wyschnięty, szeleszczą, szurają I znów się w złotego potwora zlewają, Co płodzi się, ciekąc przez sioła i miasta, Rozłazi się w pędzie, rozpada i zrasta, I krąży, miliardząc, od biesa do czorta, Od czorta do diabła, rozpłodem łapczywym, I ciągnie, i wre trędowata eskorta, Skacze i plącze się konwój parszywy. IX Jadą ze wsi wozy Aprowizacyjne, Jadą na wieś wozy Asenizacyjne. Przy rogatce się minęły Pod szlabanem Jak kareta ślubna z karawanem. Przyjechała na targ zielenizna, Przyjechał nawóz na pole, I zaczęła nowy dzień ojczyzna, Żeby pełnić posłannictwo dziejowe I odegrać historyczną Rolę. X Rozmyślając głęboko nad rolą Dziennikarze szybko pisali: ideolo - ideolo - ideolo - A tancerzy w hucznej sali Jeszcze ciągle diabli brali diabli brali diabli brali. A już ludzie pracy wstali: W rzeźniach bydło zabijali, Karabiny nabijali, Interesy ubijali, Wrogom zęby wybijali, Wrogom czaszki rozbijali I do krzyża przybijali, Na stalowy pal wbijali I do grosza grosz zbijali I banknoty odbijali Odbijali, odbijali: Precz z niedolą! Precz z niewolą! Nad poziomy! w lot i w polot! Czas uderzyć w czynów stal! Ideolo - ideolo - Udał się ten piękny bal! Ideolo - ideolo - Czynem! duchem! wiarą! wolą! Hej do walki! zniszczyć nędzę! Kupą, kupą ku potędze! Czynu! czynu! nic po słowie! Ducha! ducha! więc po głowie I kolbami, i salwami Ka Ra Bino Wymi ! Raz! Dwa! Hurra, panowie! Ducha, panowie ! Czynu, panowie! Raz! Dwa! Solo! Solo! Z panną Tiutką graf Ramolo! Hop! siup! W dziejowej skali, - ali, - ali, - ali, - ali, i zecerzy w całym państwie Czcionki gigant układali: IDEOLO, IDEOLO Ideolo ideali Lari fari lafirindia Udibidibindia, udibindia! Da mi! da mi! z Olą Tolo Barszczyk piją, wódę golą, A maszyna wali, wali: IDEOLO, IDEOLO Malo malo solo solo malo solo malo brawo! Kawa z rumem, koniak z kawą, Piękny Dusio z panią Violą Pod schodami się certolą I wesoło na bulwarze Pokrzykują gazeciarze: "Wielki bal z dziejową rolą! "Dzisiaj strrraszne ideolo! "Kurr Stołeczny Fioletowy! "Kurr dzisiejszy; Kurr dziejowy! "Ideolu za dziesięć groo!... "Bal w Operze ! Katastroooo! "Kurr Poranny z opisami!" Kurrdesz grzmi nad kurdeszami! XI Płynie na czcionki drukarska farba: IDE OLO "Ile rebarbar?" Karna Kadra Ducha Czynu "Proszę za dziesięć groszy kminu" Miecz Krzyż Duch Dziejów "Proszę za dziesięć groszy kleju" Ducha Dziejów Karne Kadry "Proszę za dziesięć groszy musztardy Czerep rubaszny Paw narodów "Proszę za dziesięć groszy lodów" Jeden Tylko Jeden Cud - - "Ober, jeszcze butelkę na lód!" I bac! bac! I plac opustoszał, I do bramy wloką truposza. I bac, bac ! zza rogu, z sieni, I w bruk, w bruk tętniącemi Kopytami bac po głowie Ka Wa Le Ryjskiemi ! Raz! Dwa ! Hurra, panowie! Mało, panowie! Brawo, panowie! I bac, bac! Słońce na ziemi! Człowiek na ziemi! I krew na ziemi! I bac jazz! I gra orkiestra Z czterech rogów Z czterech estrad Z czterech rogów IDE OLO A tancerzy diabli biorą! Bo patrzcie! patrzcie, jaka sensacja! Brawo dyrekcja! Co za atrakcja! Gąsienicą hipopotamową, Glistą, na miarę przedpotopową, Na salę wpełza tłusty Jaszczur, Czołg złotociekły, forsiasty praszczur: Szczurząc i wsząc, i pchląc wspaniale; Książę Karnawał wjeżdża na salę! Tajniaki z tyłu, tajniaki na przedzie, Mlaskiem, człapem, wijąc się, jedzie, Pełznie smoczysko - a na nim okrakiem Goła, w pończochach, w cylinderku na bakier, Z paznokciami purpurowymi, Z wymionami malowanymi, Z szmaragdowym monoklem w oku, Z neonową reklamą w kroku, Skrzecząc szlagiera: "Komu dziś dać? Komu dziś dać? Komu dziś dać!" Wierzga na gęstym pieniężnym potoku Promieniejąca K.... Mać! I nagle - kotłującym ściskiem Rzuciła się sala z piskiem, wizgiem! Pianą zieloną pryska z pyska, Kopie, szarpie, krzesłami ciska, Tratuje, gryzie wściekłymi kłami, Nożami błyska, tłucze pałkami, Na zakrwawionym śliskim parkiecie Tarza się, tapla się, dusi i gniecie, Mordem i smrodem pozycje zdobywa I z cielska potwora łapami wyrywa Złotą juchą ociekające Wrące szczurami i wszami pieniądze I żre, i chłepce wydarte kawały; Aż ryczy ze śmiechu Odwłok Wspaniały, Kipiący bezmiarem metalu, I dalej się wije i tłuszczem obrasta I nonszalancko ogonem chlasta Największa atrakcja Balu! I przyśpiewuje "Komu dziś dać? Komu dziś dać? Komu dziś dać?'' Promieniejąca K.... - Mać K.... - Mieć K.... - Brać ! "Jak bal, to bal! Maestro, wal! Grubasku, teraz solo! O, IDEOL! O, IDEAL! Takie małe, małe, słodkie IDEOLO!" I gdy w strop szampitrem strzelił Metaliczny tusz kąpieli, Ani się nie obejrzeli, Ani zdążył z żyrandziaka Mrugnąć tajniak na tajniaka - Jak błyskawicowym zdjęciem, Foto-ciosem, blasku cięciem Wszystkich wszyscy diabli wzięli diabli wzięli diabli wzięli Aż ze śmiechu małpy spadły Z zodiakalnej karuzeli.