Jan Lechoń - Z La Manczy lyrics

Published

0 157 0

Jan Lechoń - Z La Manczy lyrics

Z kopią w ręku, ogromny w stalowym szyszaku, Raz w raz głowę ku niebu podnosząc wyniośle, Jechał nocą przez Paryż de Gaulle na rumaku A obok Sanszo Pansa truchcikiem na ośle. Giermek zerka na sklepy, o sukniach coś prawi, O perfumach wonniejszych od pysznych bukietów, A tamten ciągle patrzy, czy rychło się zjawi Joanna, Napoleon lub któryś z Kapetów. I mówi do pachołka: "Musi w tej godzinie Powstać z grobu dziewica lub gwardzista stary, Bo wszystko to, co widzisz, we mgle się rozpłynie, Wszystkie cuda Wersalu, wszystkie Luwru czary. Nie wierz uszom i oku, bo zawsze cię złudzi, I zawsze czytaj z ręki i wróż z lotu ptaków" I spiąwszy Rosynanta, odjechał od ludzi By szukać za Paryżem - ostatnich wiatraków.