Jan Lechoń - Lutnia po Bekwarku lyrics

Published

0 102 0

Jan Lechoń - Lutnia po Bekwarku lyrics

Jakże mocno w południe pachną lipy w parku I jaki chłód od rzeki, jak jej rzeźwość wabi! Teraz siano skoszone na łące się grabi. Na starej ławce leży lutnia po Bekwarku. Świerszcz zagrał, i na lutni drgnęła struna czysta, Widzę, że padł na ławkę złoty słońca promień. O lutnio! Nie chcę szczęścia, ani oszołomień, Lecz chcę cię dotknąć ręką, niegodny lutnista. Już zmilkły sarabanda i włoska pawana, Wzeszły gwiazdy na niebo, jest cisza dokolna. I wtedy Jan cię dotknął. I pod ręką Jana Zadrgałaś jak plusk rzeki, jak muzyka polna. W lasach zwierz się przemyka, w wodach od ryb czarno, Pełne ludu gościńce, słońca biją łuny, Organami brzmi kościół, rynki - ciżbą gwarną, A on pogląda w niebo i stroi twe struny. Kto jesteś, o młodzieńcze, który oto nocą, Strząsając pył księżyca z uwieńczonej głowy, Jak senny suniesz, w struny bijesz z całą mocą, Goniąc znikły w alei cień sukni balowej? Ktoś bzu gałąź pod oknem poruszył liliową. To powiał wiatr wiosenny i okno odmyka. Stoję w oknie i słucham, jak płynie muzyka. Myślałem, że zapomnę. Pamiętam na nowo.