Jacek Kaczmarski - Nad Spuścizną Po Przodkach Deliberacje lyrics

Published

0 180 0

Jacek Kaczmarski - Nad Spuścizną Po Przodkach Deliberacje lyrics

Ten, co ciałem się rodzi - ciałem w nicość schodzi, Od świata się odwraca, za pan brat z robactwem. Kędy duch jego błądzi - pytać się nie godzi Tym, co jeszcze się chwieją na istnienia kładce. Nie ma przecież takiego, co całkiem umiera: Każdy spuszcza potomnym, co zgon zbędnym czyni; Ten bogactwa niezmierne zdobył lub nazbierał, Ów długi pozaciągał, grzeszył i nawinił. Jeden ciała nigdy nie mył, lecz miał duszę czystą, Bowiem w kropielnicy moczył robaczywe serce. Gdy testament otworzono klasztor dostał wszystko, W świat po prośbie wyruszyły dzieci w poniewierce. Drugi łupić zwykł sąsiadów nie dla krotochwili: Córkom wiano chciał majętne, synom dać nazwisko. Aż go po sprawiedliwości złupieni - złupili. Łup się znowu w łup obrócił, diabli wzięli wszystko. Ten, co ciałem się rodzi - ciałem w nicość schodzi, Od świata się odwraca, za pan brat z robactwem. Kędy duch jego błądzi - pytać się nie godzi Tym, co jeszcze się chwieją na istnienia kładce. Trzeci mógłby z Apollinem równać się urodą, Grał też, ale nie na harfie - najchętniej w mariaszka. Przegrał konie i majątek, pierścień, żonkę młodą, Po czym sobie w łeb wypalił. Honor - nie igraszka! Inny hojnie dukatami pomagał ojczyźnie. Płacił msze i kładł na wojsko, słał po szkołach dary; Ani dbał - w kieszenie czyje jego grosz się wśliźnie - Umarł goły, ale dumny, że poniósł ofiary. Patrzą na nas z portretów, kryją się po księgach, Na gniew nasz obojętni w tej ponurej dobie, Że się naszą mizerią płaci ich potęga, Bo za życia - zwykli myśleć tylko o sobie. Z tych, co jeszcze się chwieją na istnienia kładce Mało kto, zamiast gniewać się o to, co było, Zęby ściśnie i powie - długi ojców spłacę, A co ich ułomnością - moją będzie siłą!