Jacek Kaczmarski - Wariacje dla Grażynki lyrics

Published

0 167 0

Jacek Kaczmarski - Wariacje dla Grażynki lyrics

Spójrz na ten asfaltowy pazur co topi niebo z celofanu! Huczący lej sprężonych gazów wytryska z niewidocznych kranów! Płonący tiul falami dwiema niknąc odsłania Czerni odlew A tam jest Otchłań w której nie ma miejsca na jeden ludzki oddech... Komórkom tkankom plastrom miodu żyłkom na liściu pajęczynom Wszystkim strukturom kryształowym w sposób ten sam i żyć i ginąć! Każde poczuje unerwienie ten ból na wskroś duszności atak Gdy się rozłazi ciało ziemi pod czarnym palcem antyświata! Za tą zasłoną która płonie Uparcie żyliśmy Owady Wierzące w trajektorie komet W siebie w pomyślne gwiazd układy Teraz ten paluch nas rozdusi Jak wszy schwytane w światła smudze I gwiazd posypią się okruchy By schnąć na proch w tej centryfudze W tym wirze my już proch znikomy skorupki krabów planet jajek Ziemia porosła w nocny płomyk jaki przeważnie próchno daje Krążymy w osypisku gwiazd Dwa niewidoczne ziarnka soli I ginie świat A nas a nas Tych kilka małych miejsc Wciąż boli