Wojna na linii WBW - Bober trwa w najlepsze. Gdy wydawało się, że sprawa została załagodzona i ucichła na dobre, oliwy do ognia postanowił dolać sam zawodnik, który podczas wczorajszej Bitwy o Ciechanów, postanowił zaczepić organizatora WBW, za co ten nie zamierzał pozostawać mu dłużny. Jednak jak wyglądały podłoża tego konfliktu? Jakoś w połowie lutego, WBW za pośrednictwem Facebooka ogłosiło organizację kolejnego ciekawego eventu - bitwy dwójek. Kolejnego, bo po samych finałach, organizacja ma rozkładzie takie eventy jak Microphone Masters, Bitwa o Białołękę, czy zainaugurowane w tym roku - Trzej Królowie Mikrofonu i Liga Mistrzów Ceremonii. Zawodnicy w pełni zajawieni, zaczęli zgłaszać swoje duety do startu, jednak po pewnym czasie doszło do pierwszego zgrzytu. Tak jak mówi stare porzekadło - jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze i tak też było w tym przypadku. Jeden z freestyle'owców(Bober bądź Pueblos, pewności nie mam, gdyż post został usunięty) postanowił zapytać w imieniu pozostałych uczestników o nagrody, które WBW oferuje w związku z powstałym eventem. Ludzie zaznajomieni z tematem wiedzą, że w przypadku największej organizacji freestyle'owej w Polsce jest to niemal temat tabu, gdyż dotychczasowi mistrzowie zgarnęli pas(który z roku na rok przechodzi na kolejnego championa), zestaw koszulek oraz zwroty za dojazd. Sytuacja na tyle komiczna, że w bitwach o przysłowiowy Pcim Dolny, zgarnąć można okrągłe sumy, rzędu setek a nawet tysięcy polskich złotówek. Będąc sprawiedliwym, mam świadomość, że żadna z tych bitw, nie przyniesie zawodnikom takiego prestiżu jak zaistnienie podczas WBW, o czym doskonale przekonał się Bober, jednakże popularnością owi zawodnicy nie opłacą przecież rachunków czy chociażby nie zarobią na dojazdy na same bitwy. Wracając jednak do meritum, w wyżej wspomnianym poście, wywiązała się ciekawa dyskusja pomiędzy zawodnikami, organizatorem a również współpracującym przez wiele lat z WBW - Theodorem. Samej dyskusji z wiadomych względów nie przytoczę, jednak jej efekt przyniósł następujące skutki: W skrócie? Zawodnicy oburzeni "brakiem szacunku" ze strony organizatorów, postanowili zorganizować własną ustawkę, na wzór tych odbywających się niegdyś pod Pałacem Kultury. Ostatecznie przerodziło się to w Bitwę o Honor, której organizatorem był wicemistrz WBW z 2014 roku - Jędrzej. Młodzi zawodnicy ruszyli do warszawskiego Localu, starsi jak Theodor czy Dolar, nieco się oburzyli, mówiąc nawet o braku szacunku i wdzięczności w stosunku do organizatora, a samo WBW? W ramach zemsty znalazło kozła ofiarnego w postaci Bobera i usunęło jego wszystkie walki z YouTube'a. Zagrywka dobrze znana, chociażby w przypadku Roki, który to niegdyś nieprzychylnie wypowiedział się na temat organizacji, za co spotkała go podobna banicja, która trwa po dziś dzień. Kto wyszedł na tym najgorzej? Zgadliście - organizatorzy WBW. Po pierwsze, walki Bobera cieszyły się sporą popularnością co wiązało się z przychodami płynącymi z reklam na YouTube. Po drugie, cała sytuacja zaczęła "śmierdzieć" również postronnym obserwatorom, którzy wspierali zawodnika, tworząc chociażby spontaniczne wydarzenie takie, jak to poniżej. WBW sięgnęło po rozum do głowy i walki po jakimś czasie zostały przywrócone. Bitwa o Honor się odbyła, Bitwa Dwójek organizowana przez pana Biernackiego została przełożona w czasie. Wszyscy zadowoleni. Ale czy na pewno wszyscy? Bober jako człowiek charakterny, przy każdej możliwej okazji wbijał szpilkę w stronę Tomka czy samego WBW. To samo miało miejsce, podczas JAM-u po wczorajszej Bitwie o Ciechanów, gdzie na nagraniu udostępnionym przez DJ'a Szaszora, Bober rzuca wers: Żeby nie było, że Bober ma zajebiste ego, zróbcie wielkie "uuu" dla Tomka Biernackiego. Ogień podłożony, na pożar nie musieliśmy czekać długo. Podobno właśnie tak załatwia się sprawy w gronie poważnych, dorosłych osób. Żeby nie było, nie obieram w tym konflikcie żadnej ze stron, bo zarówno wszelkie zaczepki Bobera uważam w tym momencie za niepotrzebne i nieco gówniarskie, to tym bardziej uważam, że reakcje organizatora największej bitwy freestyle'owej w Polsce powinny być nieco stonowane. W całej tej otoczce, najbardziej szkoda mi wizerunku samego WBW, który przez lata budowali świetni zawodnicy, a który w tym roku moim zdaniem może zdecydowanie ucierpieć. Najlepszym komentarzem do tego, będzie jednak wypowiedź mojego ulubionego komentatora wśród freestyle'owców - Feranzo. Bo w tej piaskownicy, wszyscy zdecydowanie zagalopowali się o krok za daleko.