Zkibwoy - Ostatni Wers lyrics

Published

0 220 0

Zkibwoy - Ostatni Wers lyrics

[Intro] Siema, siema, ej Studio Pokój, 2003 DJ Ader dajesz, dajesz! Jest tu Jobix, wiesz, to jest cięte Okej, to jest tak [Zwrotka 1] Nie jestem z tych, o których mawia Tede w wywiadach Że wiesz głodny kawał o ukrytych w tele twarzach Pierdolę wciąż udowadniać, że potrafię dawać Że mogę wszystko zapierdalać i to łatwe jak bragga A banał, jak plaga zjada wszystko za nas Te przekłamania to jak o reklamach prawda Gdy połowa pada na kolana przy tych ekranach A co druga kan*lia nie potrafi nawet sprawdzać To nie skandal, standard, lepiej się odetnij Wiesz, to nie szpan dla setek cip lepkich Każdemu jest ciężko, to nie jest żadne tłumaczenie Mam ten niefart, pech, nie jestem kurwa biznesmen Co z tego, że siedziałem w książkach za małolata Gdy chciałem mieć ten jakiś podstaw balans Dawać chcę więcej niż oni chcą kupić Mam serce, ty weź je, od tego są loopy [Zwrotka 2] Możesz spróbować solo pedalski label chwycić Może dadzą promo większe niż osiedle i Chiny Nie licząc na profity może złapiesz fartem Mając chujowe statystyki jak Maciej Lampe Jak raperzy ze stolicy masz szansę na parkiet wbić Tylko powiedz czy dasz radę w taką ekspansję z tym Gdybym umiał śpiewać jak Sistars parę oktaw Podejrzewam, że bym jebał freestyle wokal Spotkaj mnie na blokach po tym jak wygram w totolotka Zniknie strach o banał, ta enigma polska Los dał inaczej, przeznaczenia nie ma Tą frustrację możesz odmierzać w PLN-ach Legal, przestań nalegać, pies to jebał Te dema są historią, lecz to nie jest legenda Pozdrowienia, twój ostatni wers Jobix Jeden relaks, a tą resztę pierdolić