Zkibwoy - Street Najx - Rerockafelaz (Remix) lyrics

Published

0 196 0

Zkibwoy - Street Najx - Rerockafelaz (Remix) lyrics

[Zwrotka 1: Zkibwoy] Idę sobie w rozpierdolonych najkach Marzę sobie mieć złotego majka Łażę sobie po parkach, chodnikach, klatkach i ulicach W rozjebanych bucikach, nie bywam w butikach Czasem do Empika postać przy płytach Plan znika z półek, chwytam jakąś sztunię E, daj poczytać, Ona: "wypad", no to lipa Mówię kurde nie będę skurwiel Się ulatniam na suburbie, mam sportowe obuwie Pieszo sunę, najki rozjebane też, uwierz Fajki kupię, cash to splunę Nagram dzisiaj dobry numer Wiem, że umiem, liczę na fortunę Nie na blachy, sram na nowe adidasy Nie ma jak to para rozjebanych najaczy Tak więc wara, włażę na pasy Jakiś ziomuś w Merolu, źle mu z oczu patrzy Ostro dał po piskolu, coś do mnie majaczy Oderwę mu kołpaki i wtedy zobaczy Na czym go capnąłem Drugi w Dacii dostał szkołę Nie ma kurwa demokracji, jest cool koleś Role model, łagodnie, w dobrym samochodzie Wiodę krok za krokiem, wreszcie tam dochodzę Stop dla rozjebanych butów To one tu tu DLa mnie Brutus plus tu Smark jak zawsze truskul Who's who, dalej w mózg mu level tu swój Jebię oszustów, jestem pewnien ziomek Bycia swoim słowem Zapamiętaj dobrze, dobra koniec, podaj ogień [Refren: Smarki, Zkibwoy] Ooo, podeszwa mi się rozeszła Ooo, najki rozpierdolone Ooo, a ja sznurówki mam nówki Ooo, fresh wplecione [Zwrotka 2: Smarki] Dziesięć, dwanaście, dwa tysiące jeden Back tu tha school ze wschodnich Niemiec W trampkach fresh new, super rap pene Spotkawszy crew robi reprezent Mój świeży but aka Cię to bierze Plebsowy klub i najki świeże Ja patrzę w róg a tam jakiś feler Mierzy mnie już to i ja go mierzę Czaj moje od O do B do U WIE Ja mówię Ty to rusz, a On miał cormaxy Szajs tak na maxi, wsiadł tam do taxy Ja na to apsik, łapiesz raper? To lajtowy battle na trampki aj Mam je tak świeże, że funk mi graj Mam je słuchacz, że pęka tygiel Zamiast w Tewiwę, to patrz jak w ich idę Jestem w tym lider, jak w p**no ProSieben Bo to nie sandał, a obuwie sportowe I nowe sznurowadła, fresh wplecione Każdy dobry ziomek ma dobre trampki Ma je cool koleś, ma je Smark Smarki Majestat Najki, które robią Tajki W Korei, Chinach, Majestat Najki Które kochasz obcinać, czujesz [Refren] [Zwrotka 3: Zkibwoy, Smarki] Mogę im to skleić, tak by nie kleli Jakby grali w rugby, jarasz się Nellym?, doprawdy Może N Sync, tylu cweli robi ten syf Łapią się za farby i są sztuczni jak barbie Dla nich Gambit, stara szkoła jak Rambit Teleturniej, a w praktyce dumne durnie Chcą bym leżał w trumnie, sami zatapiani w gównie To Polska wiesz, taki kraj braterski, ziom Pionkom pieprzy kto pisze teksty Gdy pionki wiedzą, to [?] demo Gdy demo jest już, ziom mówi testuj Data, miejsce intrygi i ustawka, yo Umówieni jak gdyby na raptime w radio To skrupulatne diatryby, bo są hip hop pro Potem na mieście, gdy my siedzimy to Taki podejdzie typ i se groźnie szczeknie Jestem wielkim psem, a Ty tylko ratlerkiem No to spoko Ty, słuszność skojarz, o tak Smarx to ktoś, kto Cię żegna kociak [Break: Zkiwboy, Smarki] x2 Pieprzyć cały tłum ten Bo na chuj popular Jestem kumpla kumplem Rap to kumpli unite Przez to żadna sunia Się nie patrzy lepiej Przez to każdy raper chce być player, hater [Zwrotka 4: Zkibwoy, Smarki] Bodajże w piątek, podszedł do mnie Wojtek Ziomek z jointem, grandmaster, związany z miastem Obczaił patent, pod drogowym znakiem Trzynastolatek raper, napisał tam falamastrem Że chce ze mną battle, no i wszystko jasne Tylko brać za kastet, tylko dać mu w pasztet Rozpierdolić czaszkę, każdy kuma tę fazkę (Czasem kaszlę) Różne są jednak reakcje, te zacne odróżnię później Wpatrz się w miejską papkę, co tam siedzi chuj wie Głównie stare babcie, to blokersi Widząc matkę, widzisz piersi Najebany jak Messerschmitt, chciałbyś pisać wersy Wtedy wieszasz się na pętli, weź mi tu uklęknij I zatęsknij, wróć, dzięki, QBC klub Cool kolos, Smarki Smark, reprezentuj prawdę I z takimi przystań Pismak nie jeden nie wie co tu jest grane Bo nie lansuje tego Sierocki Marek Tu propsy to dobre z ziomami melo Produkcja low od Lubuskiem po Kiemont To produkcji sort przeznaczony panienom Fresh demajstruję, fejter i wosk ten Bejbe, to demo, to hermetyczny prospekt Sram na dystorsję, bo każdy pacjent Fuksem to słyszy, to wpada w ipsację [Refren] [Zwrotka 5: Zkwiboy, Smarki] Dobra, niepodobna rzecz, mam niezłego jobla Lecz to nie fobia, ja znam kod na nieśmiertelność Nobla za to mają czelność mi tu wciskać Dam im gwizdka, mogą sobie świstać Pizgać freestyle tak, jak pozytywka To nawijka ceremonii mistrza, jak startowy wystrzał Oto joto, mołotowska [?] Robię tu rozpiździaj, błysk mam w oku, że nie wygrasz Yo, pokój, jedna religia Czaisz ty, C za Kubę, to jest dobry numer Rap tu jest tą formą, piona dobrym ziomblom Wiem i kumam, pieprzyć cały tłum ten Bo na chuj popular, jestem kumpla kumplem Rap tych kumpli unite A przez to żadna sunie się nie patrzy lepiej Przez to każdy raper chce być palyer hater No i pięć Tekst - Rap Genius Polska