ZeroJeden - Głuska lyrics

Published

0 197 0

ZeroJeden - Głuska lyrics

[Intro] Skup się, to jest o poważnych rzeczach numer [Zwrotka 1] Dziewczyna, patrzę na nią, powiedz, co jej jest? Oczy puste, takie szare, już nie ronią łez Siwe węgle bez zapałek nie rozpalą się Powiedz co w sobie zabiła bo nie talent, nie Dzisiaj tworzy akwarelą, kartka chłonie szkic Jej szkicownik to jej pamięć, jej pamiętnik z chwil Tylko niech nie mówi "Amen" jak niektórzy z tych Którzy robią próbę węzła na klamce od drzwi Trzymam ten szkicownik w dłoniach, obraz, obraz - my Gapiący się na tą kartkę, na rysunek i Czarne szpitalne łóżko, a na środku siedzi ona Pod szklaną pokrywą myśli postać mocno skulona Nad nią duża dłoń doklejona, przy palcach ma czarne sznurki Którymi krępuje ptaki chcące odlecieć z kartki Pytam ją czyja dłoń, "Boga chyba" - odpowiada I widzę jak nie jest pewna co jej umysł zakładał Kto władał nią w tamtej chwili kiedy rodzice stwierdzili Że sama już nie ma siły, że gdzieś już przekroczył się limit Zdrowego rozsądku i przywieźli ją tu, by mogła zacząć coś od początku Znaleźć znów swój pokój, nie czuć pustki w środku [Refren] To mogło spotkać Ciebie, boisz się takich miejsc Myślisz, że to wariaci, że nie mają serc Pomyśl gdybyś władzę stracił nad myślami, wiesz Czy nie wiedziałbyś nic czy chciałbyś coś chcieć? Oczekiwałbyś szacunku, zrozumienia też A to spada jak grom z nieba, może spotkać Cię Traktuj ludzi jak braci i to zwróci się Nie rozrywaj epitetów, argumentem nie jest śmiech Nie zawsze pomaga lek i muszą żyć z wizjami Oglądnij piękny umysł - oni są geniuszami [Zwrotka 2] Ma na imię Dyzio, bluzka na nim nie jest świeża Wszyscy pacjenci w klinice starają się go unikać Często dobrze się miewa, czasem miewa napady Rzuca czymś, niszczy coś, salowy nie daje rady Wtedy patrzy: izolatka, zamykają go Przecież on nie musi krzywdzić, wy krzywdzicie go Mówi tak ostrożnym głosem, ma spokojny ton Gdy za chwilę jednym ciosem strąci z hukiem coś Bo ciężko mu integrować wszystkie zmysły wciąż To co dla nas oczywiste to dla niego to mrok Dla niego to szok, gdy melodii głośny splot Uderza w jego uszy niczym nieproszony gość Autyzm - myślę choć bez pewności to Pewność mam, że los okrutny nie oszczędza mąk Upokarza dobre dusze, nie wiem gdzie dziś są Obecni ciągle ciałami, lecz daleko stąd [Tekst - Rap Genius Polska]