Zen - Zimne ognie lyrics

Published

0 227 0

Zen - Zimne ognie lyrics

[Refren x2] Jak zimne ognie znów Mamy chłód i piękno w sobie Choć wypala nas trud To jeszcze nie koniec [Zwrotka 1] Rodzina mi zarzuca obojętność Dziewczyna, że mi wszystko jedno Mnie na pustym placu otacza niepewność Bo jak mają rację, powinienem naraz wszystko jebnąć Jeżeli mój chłód ich mrozi, a mnie uspokaja Coś nie tak jest ze mną, jestem na rozstajach (Jestem) Nie tyle co dróg, a uczuć, to przeraża Widząc jak rysuję ciągły strach na ich twarzach (Ej) Jak mróz na oknie zabieram im widoczność Myślałem, że chronię – perspektywa zmienia światopogląd Rozumiem to odkąd wyszedłem na zewnątrz Z wiarą, że przyniosę im na ręce bezpieczeństwo A błądzę po mieście pełnym uzależnień W kieszeni zapalniczka i zniszczony notatnik Z garstką osób próbując znaleźć szczęście Które obiecaliśmy oddać na ręce matki [Refren x2] Jak zimne ognie znów Mamy chłód i piękno w sobie Choć wypala nas trud To jeszcze nie koniec [Zwrotka 2] Tyle słów i emocji w nas kilku Tyle działań bez kompromisu Śmiechu, że nie było z nich wyników żadnych (Żadnych) Nigdy nie poznałem typów aż tak odważnych Dziś to wszystko trzymam w dłoni, patrzę jak płonie Iskry lecą po palcach, zmieniają trajektorie Każda w inną stronę, niosąc z sobą światło Nagle moje dłonie z mroku ogarnia jasność Odsłaniają każdą linię papilarną (Każdą) W nich historie, za które umrzeć warto (Warto) Patrzę w płomień z dziecięcą fascynacją Jakby nigdy nie miał zgasnąć (Nigdy nie miał zgasnąć) A jest tu tylko na moment, a jego koniec to nowy początek Ginie godnie z przeświadczeniem, że symbolem jest Krótkiego, lecz pięknego życia, sto lat Zimne ognie naszego losu metafora [Bridge x4] „Zimne ognie naszego losu metafora” [Refren x2] Jak zimne ognie znów Mamy chłód i piękno w sobie Choć wypala nas trud To jeszcze nie koniec [Zwrotka 3] Odp**ność na zawiść, duma że ją trafisz od tak Nie widząc granic, zasłania świat jak mgła Pycha karze każde zdanie zaczynać od „ja” Zapominasz nawet, za co wypruwasz flaki co dnia Chłodny wzrok miał chronić, a to broń obosieczna Nagle martwe ciało przyjaciela masz na rękach Pusta gadka: „jak ten czas zapieprza”, to wymówka To nie wiek nas poróżnił, a raczej nasze oszustwa Że nic nas nie tyka – może i racja Miłość uwiązana do drzewa jak pies za pomocą paska Kalkulujesz każdy wdech, po nim wydech Kalkulując całe życie, a to całe życie [Bridge x4] A to jeszcze nie koniec [x4] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]