[Zwrotka 1: ZBR] Uwierz wiem jak ciężko wszystko zacząć od początku Ten ból i wspomnienia skryte w najgłębszym zakątku Wyrwałem się w końcu, alko, dragi i omamy Przejebane stany dziś mam na życie plany Bicik dojebany co wypełnia cztery ściany Dym moje płuca jak muzyka te membrany W rapie zakochany u mnie tylko stopa, werbel Weź posłuchaj tej melodii co wybija moje serce Proste, że chcesz więcej, uzależniam mych słuchaczy Nie odwrócę się na pięcie, być człowiekiem wiele znaczy Nie potrafię im wybaczyć, który z nich o mnie pamięta Ile dajesz tyle wraca, teraz przypierdala puenta Choć ostatnio jest wkręta na to całe hip hopolo ZBR, DDL, zawistni niech się pierdolą To nie hity radia kolo jak zostało przewinięte Wiem co to zawody wyjebane mam na mende [Refren: ZBR] (x2) Wiem co to miłość tak samo jak nienawiść Wiem co to kraina pozbawiona wszelkich granic W głowie mam wspomnienia wiem, że nie oddam ich za nic Mosty raz spalone wiem, że nie da się naprawić [Zwrotka 2: ZBR] Wiem, że się porobić to nie wyjście z sytuacji Choć czasem rzeczywistość doprowadza do wariacji Często złe emocje poddawane eskalacji Kłótnia w finale, żadna ze stron nie ma racji Piszę z emigracji dla tych wszystkich co to wiedzą Kiedyś w starym gronie się spotkamy tam za miedzą Wiem to, potwierdzą słowa co je teraz pisze Dzięki tej muzyki, które przerywają ciszę Wiem bo to widzę jak zmieniam się na lepsze Na pewno z zawiści będą gadać o mnie leszcze Wrzucony na wietrze cały kurwa wasz farmazon Ja mam na to wyjebane ludzie i tak za mnie smażą Opresje zawsze z twarzą, wiem to normalka Obawy czy doczekasz jeszcze następnego ranka Codzienności walka w grę nie wchodzą żadne stery Zajawka, buchy, rap, dziwki, dragi, lasery [Zwrotka 3: Rogal DDL] To styl ciężki, pierdole co mówią To cię łapie za morde i przeciąga na grubo po glebie Byłem wczoraj na ziomka pogrzebie Ona dzwoni i się pyta kurwa mać co u Ciebie Co mam jej powiedzieć, co mam odpisać Dwukropek gwiazdka, mam podkrążone lica Zatrzymuje mnie policja, po co Ci ten nóż pyta On jest głupi? sami mają kopyta Tu Ci może stać się krzywda Styl nie do podjebania jak papilarna linia Pierdolę co myśli opinia publiczna To rapowa wścieklizna, Twój progress mielizna To my, niechciani, nielubiani Nie przejmuję się skurwysynami Co innego w oczy co innego za plecami Słucham nocą starych płyt (tatatata) - mają ten jebany sznyt To ile znaczą dziś wirtualne kciuki i serduszka Wczoraj bym nie przypuszczał XD, no to żeśmy się pośmiali Wódki się napili, dupy pobajerowali Zero dwa dwa wybierałeś wtedy prefiks Teraz nakładasz efekt i wysyłasz MMS'em Ktoś ma plecy, chuj w Twój szacunek Ktoś ma chajs, chuj w Twój pusty rachunek Tu sprawiedliwości nie ma nawet w sądach W związkach z kochanką, jak anakonda Wplątujesz kurwa się w kolejny romans JB nie leciał z głośników, a i tak czułem dysonans Gubi się po drodze, noc z soboty na niedziele Szelest, rozjebany w tetereret Bierze beret drugi dzień pierwszej doby Gdyby nie kontrował wódy prochem Dawno by był purpurowy Dobrobyt ma do melo tendencje Wielu po nim wpada w ciężką demencje Dupy, prezencje zmywają z make up'em Niejedna se taryfą wróciła za lache W chate z baletu, z powrotem w balet Wóda, koks, zapach miejskich toalet Kluby, kasyna i rozjebane Zwycięstwa, przegrane, porażki, klęski Chuj, że samozwańczy, ważne, że zwycięzki Te wersy jak pręgi, nie maszynka do pęgi Rebus, festyn, dwie kreski, mainstream Karaoke, auto-tune, mordo kurwa box fruniesz Szmaragdy, diamenty, chciałbym Ci dać Za ten moment żebyś spadł tam WWA, ogólnie źle nikomu nie życzę Napierdalać rap, który wsiąka w ulicę [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]