Zaburzenia - Podłoga & sufit lyrics

Published

0 523 0

Zaburzenia - Podłoga & sufit lyrics

[Zwrotka 1] To ostatnie dwa miesiące przed końcem Inwazja recept na katar i depresję Dni, w których oszukuje nas słońce Jest pięknie. Temperatura spada jednocześnie Robi się niebezpiecznie Chłód przenika pościel, na suficie projekcje Chwil, w których łączyło nas szczęście Zanim staliśmy się dla siebie powietrzem I to nie w tym sensie, że Nie możemy żyć bez siebie, tylko już nie widzisz mnie To był piękny sen, na Twoim zdjęciu w tle został tylko mój cień Wciąż słyszę Twój śmiech i czuję Twój zapach, figle płata mi węch A żołądek buntuje się jak próbuję coś zjeść Ale wiem, że to minie - czas to niezawodny lek Rozstania jesienią są najgorsze Gniją wspomnienia i żółkną emocje A deszcz pada na nas próbując z nas zmyć Niepotrzebne skreślić - wstyd albo łzy Aż w końcu nie zostaje nic Tylko niemy krzyk na rozstaju naszych żyć I powtarzanie mantry, że tak musiało być Z pełną świadomości, że wciskasz sobie kit [Refren x5] Czuję jak spadam w dół Wpatrując się w sufit Z poziomu podłogi I czekam aż się na mnie przewrócisz Czuję jak spadam w dół... /// x8 [Outro] Pamiętasz na blacie w kuchni? Pamiętasz przy otwartych oknach? Jak trzymałem Cię za włosy I słyszał nas każdy sąsiad Jak paliliśmy papierosy Chwilę po, patrząc w sufit A przez resztę nocy w swoje oczy Szkoda, że to już nigdy nie wróci...