Żabson - Tour of the Year 2 lyrics

Published

0 463 0

Żabson - Tour of the Year 2 lyrics

Część pierwsza [Produkcja: Sherlock] [Zwrotka 1: Deys] Ostatnimi czasy jedyne, co słyszę To wysokie tony jak treble, nie midy Nawet stolica wygląda jak bieda Od stężenia groupies, bo z daleka piszczy Dawid ma jedno zadanie (rozjebać) Dawid ma jedno zadanie (rozjebać) Całą noc szukałem kartki By dopiąć na guzik ostatni, pokory nie trzeba Miałem to zrobić od A do Z Ale zrobimy to z Igrekzetem Rzucam od zawsze dla Ciebie zagadki A Sherlock na bicie, by było Ci lepiej Za chwilę wpadam i podbij pogadać Czerwona ze wstydu, aż porami krew Więcej niż pewny, że w klubach Bez liku was będzie, nie przecieknie nawet tlen [Zwrotka 2: Kartky] Poryty blaskiem znów wchodzę na parkiet Wszystko jest jasne, jak wtedy na dachu bloku ze Scarlett Czuje się jak Steph Curry, play-offy z fartem Droga od Rucker Parku po finał w Madison Garden Zabij mnie zanim rozniesie mnie w pył To wszystko co było tu wczoraj Ja olewam stare, bo są jak za karę Gdy balet rozkręca się morał, wow Ruszyłem w podróż przez życie jak doktor Faust Nie doktor Moreau Moonlapse Vertigo pod niebo, wy robicie hałas [Refren: Wac Toja] [x2] Tu jak jesteś wolny, to nie żyjesz Za tych pijesz, za tych mówisz "Już wystarczy, nic na siłę"? Palę, aż odpadnę, jeszcze chwilę Biorę hajs i ze mną familije [Zwrotka 3: Żabson] Na Sherlocku dam wam dowód sk**i Ich styl już umarł w tamtym roku jak ten raper z Phili Cieszysz się smakiem chwili? A jesz z makiem figi Ja co dzień patrzę w przyszłość Wtedy się dalej widzi Na trasę wpadam, wrzucam do oferty nasze siły Znam wasze miasta, te koncerty coś tam zostawiły To zdarte gardła, spocone shirty, gram takie biby Zajawka spadła, no to my ją kurwa podnosimy [Zwrotka 4: Igrekzet] Igreeeeek Kiedy wreszcie płyta? Jestem kotem na bitach Gdzie Ziemi obiegów tu dycha zabiera mi życia Dalej siedem, sześć, pięć, cztery, trzy, dwa, jeden... kicha Za pasem wersów syndykat A stylówa tyka, nawijka to Jihad Więcej dawaj to głośniej, jak robię, to dobrze To koniec i high Witam Cię po ciemnej stronie, to Futunoir Roku trakt, na manowce zejdę Wokół prochu zwał Podaj ognia, bejb Jakie życie, taki rap A Ty nadal wyczekuj na puentę RĘCE [Refren: Wac Toja] [x2] [Zwrotka 5: Guzior] Myślę o pendze, daj mi ją Już po nią pędze Dam koncert na emce Ty wpierdalasz jakiś RCK Wszystko gra, bo są czary, hajsy, panny; tercet Tylko skacz, albo wypierdalaj jak masz sterczeć To gówno płynie przeze mnie Chcesz to zmierz mi puls, ej Jak Goku nad głową ja trzymam Genki dumnie Te cały rapsy, boy, to trochę Ferdydurke Dziwka się najadła, wskoczyłem na plecy jej I lecę na pełnej kurwie Śmieszy Cię to, no i dobrze #ROTFL Przypadek? Nie sądzę, też mam z tego bekę Pompuję sporo toksyn, nie jestem ekozjebem I nie poznaję się już w lustrze Co się ze mną dzieje? Coraz ciaśniej szyję mi oplata stryczek, słuchaj Jakbym spluwał, każda idzie stówa, co? Ziomek mówi, że masz coraz szybsze życie, słuchaj Ciągle udajesz, może cofnij czas i się udaj [Refren: Wac Toja] [x2] Część druga [Produkcja: Ess**] [Zwrotka 1: Kartky] Mam oczy szeroko otwarte Mówię do ziomów bez wyboru Kartky znów za daleko od domu Ta róża wiatrów ma kilka stron I miliard walorów na jutro Zanim poczuję słodki dym, luźno, luźno Szukałem tego całą noc Robimy kino, że warknie Emily wychodzi stąd cała mokra Wyciska majtki, koniec gadki Kiedy namawiamy na party To wódka, blanty, i dupy w kurtky Pozdrawiam Kartky [Refren: Wac Toja] Bejbi, nadszedł czas, by rozjebać top Ty wiesz, że nasz kraj pęknie w pół, wypłynie sos Mieszaj go, whip it, whip it, whip it, dzień i noc Toja, TOTY2 jak highway na tron Mieszaj to (whip it, whip it) dzień i noc Mieszaj to (whip it, whip it) high n low Mieszaj to (whip it, whip it) dzień i noc Mieszaj to (whip it, whip it) high n low [Zwrotka 2: Wac Toja] Mordy mówią pięknie, też to powiesz po koncercie Jadę furą z grupą, będzie grubo, szykuj pengę Jeśli chcesz zdjęcie - tak, na płytkę i coś jeszcze - to chodź Choć takie to płytkie, a tak buja pięknie Tyle widzę, lata męki, dzisiaj przyszli, mówię dzięki Działam typie i panienki mówią Wacław jesteś wielki Byłem sam na dnie, o nie, o nie, o nie, to niesłychane Karma wraca, wiesz, oh yeah, oh yeah, oh yeah, to ja wygrałem [Zwrotka 3: Żabson] Jestem trochę dziwny, jak na świeżaka Ty szczekasz dużo, tak jak przystało na szczeniaka Nie liczę sk**i na trackach, przez co ich wkurwiam na maxa Jedyne co się liczy dla mnie to ta kasa i pasja To Tour of the Year, wpadaj bo się gówno dzieje I nudą wieje, nie będziesz w domu z dupą siedzieć Albo z mamusią przy obiedzie, lepiej chodź poskikać Bo nie wiem kiedy znowu Cię odwiedzę Mordo, znikam! [Refren: Wac Toja] [Zwrotka 4: Igrekzet] Na bicie to dymu ogon Ten wlot pali semafory Czy to ptak? A czy samolot? Na fonii jeździec bez głowy? Igrekzet, trasy czarny koń Czarne ciuchy i bagnet na flow Moi ludzie pod sceną, za sceną, na scenie Chylą kielon pod kielon pod kielon pod Eden, ej Dziurawimy życiorysy, toast za styl I byśmy byli tutaj rano równie piękni jak dziś [Zwrotka 5: Deys] Kurwa, Ess** pewnie to robiłeś na kwasie A propos ekscesów, to mam już plecak ekstaz na trasę Ostatnią epką rozjebane, booking tak mnie w maile gniecie Że książkowe mole wyprawią koronację gdzieś w bibliotece Ta trasa jest jak TY, ze skrótu tu widać jasno Zamknęli mordy wam i dobrze, teraz stań na baczność Wyniki bez deadlock'ów, Hasha, QueQuality livin Jest Ci niezręcznie - coś jak Paluch i z Bieleckim featy [Outro: Wac Toja] Whip it, whip it, whip it Mieszaj to (whip it, whip it, whip it) Mieszaj to (whip it, whip it, whip it) Mieszaj to (whip it, whip it, whip it) Mieszaj to (whip it, whip it, whip it) [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]