[Verse 1: Jesz] (co za ryj...) Nie wiem jak zacząć...to nie patent na żal na start Kiedy patrzę na tą japę, to nawet strach boi się bać Co robisz nie tak, cóż, może wszystko Może fajnie, że wpadłaś, ale może wyjdź stąd już Nie wiem co powiedzieć, ale wszystko mówi, że Uświadczam biedę, jakbyś grała Peję w 2002 Mam inne cele – życzę Ci własnej Mały karcer z widokiem na siebie – czas na resocjalizację Jak to wytłumaczyć? Przy Tobie wszystko tonie W głowie się nie mieści, jakby był tu Wilk na mikrofonie Czekam na koniec, nie wiem, umiesz się przepoczwarzyć? Rozpoznałbym w Tobie muzę, ale na pewno nie po twarzy Nie jest dobrze, nie wiem czy masz facebooka Ale ta twarz najlepiej wygląda w książce Czytam tyle prawdy z niej, łączy nas tylko wzrok i środek transportu To o czymś świadczy, co nie? Padlina, co żyć się nie chce? Przykład panicznego strachu przed zmianą na lepsze Masz kosmiczne wnętrze – wszędzie próżnia, co za pejzaż Ty z Wenus? Wysłałbym na Pluton taki egzemplarz [Verse 2: Chuchu] Ten który zniszczył ten kontakt to nie czas i to nie ja I to wcale nie palec wycelowany w twoją twarz Znasz to? Masz to gdzieś! To urocze nie zwalniaj Kolejna małolatka z kroczem zbombardowanym jak Bagdad Nara szkoda starań, szkoda łez Damy z dworu Jagiellonów, a to nie piętnasty wiek Image? Bóstwo, włosy tętnią perfekcją A mi w ciąż większość z nich się kojarzy z Matelską Może, anestezjolog mógłby zająć się wami Może ping-pong zamiast odbijania pap lustrami Rewia mody jak to CKM bez Dody Świat bez bogiń, świat bez kobit, no nie ma mowy Nic nie zrobisz wyjdź na łowy wdziej palto Nim spotkasz jakąś normalną najebiesz kilka ton latawców w karton Te czasy to nie czasy berka serio Dziś gimnazjalistki ora się jak pole - słoneczko [Verse 3: KAC] Może kiedyś było fajnie nam dziś czuje, że tracę czas z Tobą Ładnie wyglądasz przy ziomkach, gdy masz tylko stać obok Mogę dać słowo, z Twoim ciałem mogę się kłaść co noc spać A wiem, że tracę czas, gdy chcesz zająć mnie rozmową Zaszczytem byłoby tu znać Cię Gdybyś nie miała macicy, a zaszyte usta bejb Słucham grup, które raczej kiepsko znasz Ja wole wieczór z rapem, Ty z senso club Kiedy spoglądam za okna to dalej to wiedzę te krzywe aleje i drogi Z chmur leje, jej nogi to Boży cud, chętnie bym go rozmnożył Dolał oleju do głowy, bo brak mi słów To nie różnica charakterów a różnica IQ Bo niby przyciągamy się jak plus i minus To kiedy dzwonisz żałuje, że plus dał Ci tyle darmowych minut Czujesz prawdę w tych tekstach mała Tylko winny się tłumaczy więc spieprzaj, nara!