Wojtek Cichoń - A Życie Toczy Się Dalej lyrics

Published

0 384 0

Wojtek Cichoń - A Życie Toczy Się Dalej lyrics

[Zwrotka 1] najbardziej cenię sobie miasta gdzie jedynym metrem jest ten, który się przejdzie w grupkach, przez bramy dorosłości bramy ozdobione reklamami, kwiatami, szeptami motywacji "jak stanąć do walki, jak iść drogą autokreacji, jak być zaakceptowanym, jak spotkać się z uznaniem" tu nie ma czasu na tych połączonych telepatycznie z trzecim światem i którym to już rokiem zmagań z błyskotliwą jałowością własnych kazań prawda prawie niewidzialna, prawda prawie niewidoczna kładzie sprawnie rachityczny obraz gasnącego na naszych oczach słońca proza, proza życia sto pro za życia, a ile à propos śmierci? pieniądz leży na ulicy martwy dla siebie a dla nas jak żywy, krzyczy, błaga o wskrzeszenie wielka resuscytacja wartości, na oczach całego świata wielka rezygnacja, wielka recytacja, wielka... restauracja! a w niej dwóch panów, którzy odziedziczyli w niej miejsca i za nic nie chcą się ich zrzekać choć pewnie mogliby je korzystnie sprzedać ja ich nie chcę, mam swoje miejsce gdzie indziej wiesz gdzie, ostatnim razem ci mówiłem i nie mów mi, że ostatnim razem był ten pierwszy raz bo zawsze jest ten pierwszy raz swoją drogą, ciekawe który pierwszy z nas przestanie ufać sobie sam i zacznie rozpisywać swoje myśli na białych kartach w kratkę oho! okej, wygrałeś. [Zwrotka 2] a życie toczy się dalej. mimo głównych telefonów babcie wciąż wyprowadzają swoje kilkuletnie wnuczki na smyczach przyozdobionych w kolorowe balony w nocy wykonując głuche telefony chcąc dodzwonić się do swojej przeszłości (hej...) lubią mówić mi, że przecież "stamtąd nie wrócił nikt" fakt, nie wrócił, bo może wcale nie chciał? na końcu zeszytu, trzymam trzy twoje zdjęcia jedno z czasów twojego wiecznego dzieciństwa drugie z dnia kiedy po raz drugi mnie rzuciłaś a trzecie? wgrało mi się w pamięć obojętnie z piórem w ręce, 33 minuty po 23:00, poruszam się we śnie po twojej planecie w butach za kostkę, długim płaszczu z demobilu, skórzanych rękawicach i czapce al'a Fidel zostałem oskarżony w świątyni o bycie żydem faktycznie, czasami czuję się jak ich miliony pomordowanych przez bogobojnych w trakcie wojny patrzę z bólem w oczy przeszłości, zarówno mojej, jak i tej wielkiej, nieuniknionej tej o której mówić po raz 22 może być niewygodnie. (ej...) czekam aż obudzisz się i strącisz mnie z powierzchni tej niezauważalnej planety o jądrze ciemności sztucznych satelitach i tym naturalnym który właśnie się spalił, wchodząc w orbitę twojej talii zaraz, o kim mowa? czyja mowa może mnie przekonać o tym, że to ma jakiś sens nie moja, ej jeśli wszystko co tak długo budowaliśmy możemy przedstawić w postaci kombinacji przyzwyczajenia, samozadowolenia przypadku, egoizmu i pożądania? to ja nie chcę w to wierzyć dlatego zostawiłem siebie w obcym mieście zostawiłem siebie gdzieś przejazdem w obcym mieście gdzieś, gdzie nikt z moich bliskich nie jest w stanie mnie znaleźć gdzieś, gdzie sam nie znam drogi do żadnego ze szpitali w razie gdybym znów chciał się za... na wypadek ostatecznej demaskacji zjawisk stanowiących podwaliny mojej wiary w nieodwracalny tragizm każdej z sekund wbijających się pomiędzy szemraną ciszą między tomy wieków na brzegu wykrzykując w toń imiona bohaterów daję dowód na to, że po za tym światem ich wyczyny wciąż coś znaczą bez ciebie nie istnieję po za kartką bez kartki nie istnieję po za sobą i nie jestem śmiertelnie poważny ale poważnie śmiertelny