White House Records - Niewidzialny Celebryta lyrics

Published

0 145 0

White House Records - Niewidzialny Celebryta lyrics

[Zwrotka 1] Posłuchaj, człowieku, jak chcesz się dowiedzieć jak mam na imię i o co mi chodzi Kiedy przychodzę, to nie po drodze tym, co na co dzień budują podziw Toczę se bekę z megalomanów a do melomanów pozdro, respekt Nie biorę fanów za hordę baranów... ja z nimi jestem Bum! Porywam tłum, rywal obywa się smakiem znów Czerwony dywan okrywa się tagiem, wiesz kto jest tu? Nie widzisz mnie, jesteś za wolny, zawodnik pod nich nie bedzię tańczyć Swobodny, wolny i niewidoczny... ej, dobra, starczy [Refren] Ce-ce-ce-ce-ce-ce-ce-celebryta Ce-ce-ce-ce-ce-ce-ce-celebryta Cele chwyta, celebryta W cieniu czycha, celebryta [Zwrotka 2] Trzymasz okładkę w rękach, czytasz otwarta księga Gwiazdorze, to może pomoże w wyborze, zerknij do lusterka Odbieram fejm tylko za dobro, a powierzchowność jebał pies Z drugiej strony jestem taki piękny... hehe Nie tykam koksu, nigdy nie brałem, nigdy, kurwa, nie będę brać Jak się boisz, to się pomódl, idź, sam sobie radź Raz, dwa, trzy - już mnie nie widzisz Zanim pokażesz mnie palcem, połamię Ci w walce tryby A nadąsane pizdy nie grają tu za tysiaka Chętnie przytulę, w ogóle to czule pozdrawiam, mo'f**ers! [Bridge] x2 Chodzę między powietrzem, zaczyna być niebezpiecznie Nie widzisz mnie, ja widzę Ciebie, gdy cienie obleją powierzchnie [Zwrotka 3] No bo jaki tu ze mnie celebryta? Celem gry to w ogóle nie jest Poprawie cerę, podacie cenę wydamy CD - cudny interes! Lubie pieniądze, poklask chociaż to wpędza w potrzask Póki co lecę na mocy THC i pocę się, by była forsa Nawet nie wiesz co jest cięte, gdy pędzę z nawijką po krawędzi życia Dalej stoisz za zakrętem unikasz walki, wielki spryciarz Xero Hopsina, cipa nie Cira, przydupas Hukosa, autodissiarz Dawaj mi więcej, nakręcę se humor by znowu napisać [Refren] [Zwrotka 4] Skradam się między powietrzem zaczyna być niebezpiecznie Nie widzisz mnie, ja widzę ciebie gdy cienie obleją powierzchnie Ciuciubabka: załóż szaliczek - policzę do trzech, zryję ci beret Uno, dos, tres to drogi kres nie jesteś raperem Lew backstage'y, tamten fejm mnie męczy Wolę pionę z ulicy bez pucy i picu kibicuj mi, a się odwdzięczę Nie widzisz mnie, jesteś za wolny, zawodnik pod nich nie bedzię tańczyć Swobodny, wolny i niewidoczny... ej, dobra, starczy Tekst - Rap Genius Polska