Wezyr - Kto wie? lyrics

Published

0 143 0

Wezyr - Kto wie? lyrics

[Zwrotka 1] PPP - internet, wolny rynek, wolnych serc Chcesz coś przywirować man, wbij na http Nie to, żeby szukał na siłe, ale obczaja profile Może tej na raz, a może tej jedynej Na fp artysty którego słucha wypatrzył w komentach se lalke Wysłał zaproszenie, usunął już wcześniej nastawiał na inne te pułapkę I nie minęła minuta, jak wystartowała bajera I szczerze nie pamiętam, żeby go któraś ostatnio tak bardzo wcięgneła Długie rozmowy o płytach, filmach, związkach Nie odeszli by od kompa, choćby hitler wydał rozkaz Wspinają się po ścianach tekstu, gadają całe noce Wymieniają smsy, kiedy są w robocie Na piwie znajomym już prawią o sobie nawzajem Są poddenerwowani, bo jutro pierwsze spotkanie Rozczarowanie czy zauroczenie to się wreszcie okażę Od kompanów słyszą nie nastawiaj się raczej Ale kto wie [Refren x2: Solar & Natalia Sumpor] Kto wie gdzie czeka nasza okazja Wciąż biec, nie bać się ryzyka, nasz czas jest Tylko trzeba wyjść z domu, nie żyć tu po kryjomu Ty nie życz nikomu ziomuś, żeby nie wyszło [Zwrotka 2] Mały lokal w centrum, mają oboje wolny weekend Przed wejściem przywitali się buziakiem w policzek Sprawnie kryją zawstydzenie pod small talkiem Kelner chyba wszystko skumał, proponuje piwo z sokiem Nim skończyli to rozmowa z drętwej przeszła w luźną Sieć nie okazała się iluzją, nie spotkali się na próżno Spektrum tematów jest za duże ten lokal Biorą parę piw, idą nad Wisłę posiedzieć, jest O.K Razem pod rękę zaczynają śmiać się, nucić Wiesz co by wyleciało, gdyby teraz rozpruć brzuchy? Luźny klimat zasiał pole na szczerość Zrozumienie w oczach, karmi ich zwoje nadzieją Zdradzają sobie sekrety i obgadują rodzinę Jest jej smutno to płacze nic nie robią na siłę Gdy jest śmiesznie się śmieją, przytulają beztroscy Całują się czasem, wiesz tak niby niechcący On odstawił ją pod dom jak gentleman skromnie Ona pod klatką się go pyta ''Może wejdziesz do mnie ?'' Dokładnie to chciał usłyszeć, chwile odmawia z grzeczności A kwadrans później już są nadzy w pokoju dla gości [Refren x2: Solar & Natalia Sumpor] Kto wie gdzie czeka nasza okazja Wciąż biec, nie bać się ryzyka, nasz czas jest Tylko trzeba wyjść z domu, nie żyć tu po kryjomu Ty nie życz nikomu ziomuś, żeby nie wyszło [Zwrotka 3] Trochę później sytuacja traci kolor Wszystko jest przewidywalne jak stary, tani horror Czar prysł, przyszła codzienność, wkurwienie Zobaczył, że ona nie umie żyć sama dla siebie Odpuliła tych znajomych których i tak prawie nie miała Chciała spędzać z nim czas tylko i wyłącznie sama Pewnie stąd jej entuzjazm do gadek przez sieć Ona i jej ziom komputer gdy źle samej jej jest Coś pierdoli mu o zaręczynach, dzieciach koleżanek Mija nam prawie półtora roku, więc co jest grane On ma tego dość, chodzi odreagować z koleżkami Rozmowy po powrocie? Gatunek nieciekawy Ona czuję, że blisko koniec więc wie, że musi coś zrobić On nie chce kurwa znowu iść na jakiś z dupy kompromis Więc knuje skuteczny plan, jak go zatrzymać, uwięzić I w tajemnicy przed nim przestaje łykać tabletki [Refren x2: Solar & Natalia Sumpor] Kto wie gdzie czeka nasza okazja Wciąż biec, nie bać się ryzyka, nasz czas jest Tylko trzeba wyjść z domu, nie żyć tu po kryjomu Ty nie życz nikomu ziomuś, żeby nie wyszło [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]