Webber - Cygara i pety lyrics

Published

0 102 0

Webber - Cygara i pety lyrics

[Verse 1: Mes] Do papierosów jakoś nigdy nie mogłem się przekonać Jakoś pety nie dały mi spokoju niestety Zobacz: te dziewczyny i te szlugi Zwykle nierozłączne, znasz jakąś niepalącą? E, skądże! Znam dobrze ten mechanizm tych, którzy Uzależniali się jeszcze naprawdę nie umiejąc palić Młode typki jarali to, co wszyscy Dziś są prawie tacy sami, zasilają jeden dystrykt Panny z jednej paczki, każdy mógł je mieć I miał je jak te szlugi Zacznij dostrzegać, że więcej jest podobieństw między nimi Choroby są te same - trafiali do różnych klinik Palili by być gościem Innym gościom udowadniać swoją fikcyjną dorosłość Dziewczyny tkwiły w tej układance Układ ze smukłą dupą uwypukla bycie samcem [Hook: Mes] Cygara jak te piękne kobiety Szlugi jak te marne dupy Żebyś wiedział, że jakoś też szanuję monogamię Jak tak lubisz to lub i fajnie Cygara jak te piękne kobiety Szlugi jak te marne dupy Niektórzy myślą, że wyżej stawiam poligamię Nie, bynajmniej - ona ma wyłączność na mnie [Verse 2: Mes] Sam nie lubiłem szlugów po nich ryj mi blednie I ktoś poczęstował mnie cygarem gdy zdałem do średniej To było święto i ten smak bezwiednie przechowałem w głowie Jako złudzenie, że bezbłędnie W życiu czuję się i jest tak pięknie Inni palacze wyglądali przy tym dość mętnie Czas mijał, wzmacniał więź uzależnień Oni dobierali sobie damy bez westchnień Bez pasji jakby ktoś ich zmusił A ja swoim cygarem nawet nie mogłem się zakrztusić Dopracowany w każdym szczególe rzadko Mogłem sobie na nie pozwolić lecz było warto Powoli odkrywałem ich głębię A resztę obsrywałem, a one mnie jak gołębie W obrębie moich myśli jednak zostawały szlugi Ale wiedziałem, że mnie one nie mogą zgubić [Hook] [Verse 3: Mes] Bóg przestawia daty w kalendarzu I to do niego po czasie niektórzy mają zarzut Bo to po latach widzą swoją próżność Przez którą zaczęli palić, ale jest już za późno Ich narzeczone, co gorsza matki ich dzieci Zdają się być wypalone jak te pety Nie dziw się, byli ze sobą, bo we dwójkę życie mniej boli To się wymknęło spod kontroli hurtem Chcieli trochę popierdolić, gdzieś wyjechać By koleżanki mówiły: "Ona ma faceta, ja - pecha" Dziś razem ćmią jednego peta Dla chwili przyjemności wypalają przepaść Nie tak wyobrażali sobie to, gdy on Zabrał ją na działkę, zerżnął, poczęstował fajkiem Jasne, wszyscy tutaj palą i pierdolą: Ja kiedy chcę, one kiedy muszą, oni kiedy mogą [Hook] [Tekst - Rap Genius Polska]