[Verse 1 - Warszawski] Moje życie to wojna, choć nie walczę z wrogiem żadnym Ja i pokój, bitwa, znowu w polu martwym Stoję, zbliżam się do ronda, zawracam lub w kole Błędnym obracam furę na lodzie czekając na promień Który stopi go jak palnik, w naszej fabryce życzeń Każdy zapierdala czekając aż skończy się tydzień W końcu spokój, ale nie na długo Wojna znowu zaczyna się nad ranem, po ciężkim pożegnaniu z wódą W głowie i w żołądku, wojna na dwóch frontach Czujesz, że przegrywasz, alkohol całą pamięć wysprzątał Do cna, grunt to się nie poddać I zrozumieć, że szczęście może mieć więcej odmian Niż pospolite, o nie walczę mam broń i tarczę I póki nie wracam na niej nie ma przede mną żadnych barier Prócz uczuć i rozumu, rozsądek walczy z sercem Ale żaden z nich z precyzją jak prawdziwy szermierz Idą zmiany, ja też wychodzę naprzeciw im Ale zderzam się z nimi jak na czołowym z maluchem tir Wpadam w wir wydarzeń, sam siebie gubię w tym Sumienie łapie mnie za rękę i daje mi kopa w ryj Gdy widzę złoto tam gdzie sam piach jest Los wystawia mnie na próbę ostateczną jak crash test Zderzenie ze ścianą, ale jedynie wzrokiem Gdy cisza jest hukiem, a ja nieudolnym prorokiem [Refren] Znów nie mogę spać, noc jest moim domem Jest piękna ale i bestia kiedy staję się potworem To już ten czas, kiedy minie wojna Ale kiedy przyjdzie znowu nie ustawiaj się na odstrzał Nie wiem jak ty, ja nie poddam łatwo Tego na czym mi zależy, póki w sercu świeci światło Teraz to my, rozgonimy chmury Ile by nie trwała słońce przychodzi po burzy [Verse 2: Mendoza] Znów mam taki stan dzień rozpoczynamy szturmem I czuję się jakbym pocałował w usta kurwę Taki plan, coraz trudniej nam, ogarnąć się Zacząć nowy start, osiągnąć to co było snem Z każdym dniem, wiem że tlen można złapać wtedy Kiedy ruszę w bieg i odbije się od gleby Doświadczenia biedy, pozornego szczęścia Setki błędów w życiu i ból złamanego serca Wśród tych mieszkań jak mieszkam tu tyle lat Świat zawalił się nie raz i nam nie pozwalał wstać Kurwa mać, gdzie ten fart, zamiast brać tą setę Lepiej dać, weź to sprawdź, pieprzyć towar w blecie Przyjdzie czas, zmiecie tutaj dobrych wspomnień czar Zabierze hart ducha i to wszystko co byś chciał A ja nie chcę więcej niż to szczęście Wiem że tyle przegranych a ja wciąż marzę o zwycięstwie