Warszafski Deszcz - Szare Dni lyrics

Published

0 356 0

Warszafski Deszcz - Szare Dni lyrics

[Zwrotka 1: Numer Raz] Codziennie wkurwiony budzę się co rano Wiem, że znów to samo Zacznie się od początku, na bieżąco wszystko W codzienność wpadłem szybko Powtarza się to, co było wczoraj Mój schemat dnia, dobrze już to znam Musze robić coś, żeby dojść gdzieś tam Do szału mnie to doprowadza, pierdole rutynę Popieram zawsze tych, co myślą tak, jak ja Nie mam na razie na to wpływu, nie czuje wstydu W tym co robię, normalna sprawa Jeden musi robić, żeby inny mógł zawadzać To właśnie gnębi mnie, otwieram się szeroko Dlatego właśnie Numer Raz zawsze spoko! [Refren x4] Rano wstajesz, A potem do roboty [Zwrotka 2: Ryba] Dobrze jest ci, powiedz czy dobrze jest ci Codziennie do pracy jeździsz Nie zastanawiasz się nad innym życiem Musisz zarabiać na rodziny potrzeb pokrycie Ej, szaraki - co wy z życiem robicie? Dążycie do tego żeby robić to samo Zawsze wiesz co będziesz robił, gdy obudzisz się rano Taka monotonia przygnębia normalnego chłopaka Szary człowiek jest dla niego jak padaka Spójrz na nasze twarze to oznaka prawdziwego życia To nie słowa bez pokrycia, tutaj nie brakuje niczego Sprawdź taktykę klimatu ulicznego! [Zwrotka 3: Tede] Zapierdalasz autobkiem do zakładu pracy Obok typ w S klasie wkurwiają cię tacy, co? Zastanawiasz się skąd on ma to Ty mógłbyś mieć rozjebane FSO 1500 Gdybyś miał gotówki więcej Czy to nie czas wziąć sprawy w swoje ręce? Odbić się, wyskoczyć poza pensje Przestać mieć do wszystkich wokół pretensje Za niepowodzenia, bo to nic nie zmienia Więcej ruchów, a mniej pierdolenia I... kolorowe staną się szare dni [Refren x4] Rano wstajesz, A potem do roboty [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]