[Zwrotka 1] Nigdy nie podejrzewałem, dokąd mnie ta droga zaprowadzi Z Marymontu do studia, z chodników na podkłady Z korytarzy wielkiej płyty do radia Prócz determinacji nic się już nie liczy od dawna Spójrz, dziś żyję marzeniami, stale gramy Kolejny tydzień w trasie - Wudoe, Rasmetalism Duże rzeczy, niemałe zmiany Każdy nowy dzień teraz mi dodaje wiary Nikt nie mógł przewidzieć, że będziemy tym żyć Tej satysfakcji nie odbierze mi nikt Od tagowania bloków do podpisywania płyt Daleka droga, dziś doganiam sny Zawieszony między nocą a dniem Środkowy palec skurwysynom, co nie mogą nas znieść Moi ludzie też wysoko chcę wejść Pytają mnie "Jak Ty żyjesz z tym?" - Spoko, co nie? Pamiętam wszystko, co wyszło stąd Każdy świt, zachód słońca i każdą noc Chociaż większość tych dni to krew, pot i łzy Mordercza praca, stres, bloki, psy Dres, stoki, styl - też o nich śnisz? Nawet w nocy miej otwarte oczy, gdy śpisz Bezcenna rada - powiedz o tym dziś Co widzisz w moich śladach, że chcesz po nich iść? Też gonisz sny, ja zmieniam je w fakty Bo sens życia umiera bez pasji Dlatego doszedłem tutaj, bo mam ją w sercu We krwi, nie zrobiłby tego nikt na moim miejscu Nie urodziłem się, by prowadzić tłumy, mam zbyt otwarty umysł Serce pełne dumy, zdarte głosowe struny Ten niski głos, który niemalże dotyka ulic Bo znam uch ból i doskonale wiem, co słychać u nich Mam swoim ludzi w każdym mieście w tym kraju Warszawski sen w innym mieście, nazajutrz Budzi mnie dzień, nie chcę życia więcej bez planu Nowy werset w mojej Księdze Rodzaju Koniec gry pozorów, dni szarego koloru Rezultaty podejmowania właściwych wyborów Nowy krok w długiej drodze do rozwoju Powiedz, komu mam zawdzięczać dojście do tego poziomu? Co?