W.E.N.A. I Rasmentalism - Usta ulic lyrics

Published

0 417 0

W.E.N.A. I Rasmentalism - Usta ulic lyrics

[Zwrotka 1: W.E.N.A.] Jestem W do E do N do A Jak nie będę to weź moje tętno sprawdź Te osiedla stały się już częścią nas Siedzą w naszych sercach, które tętnią tam Gdzie tynk spada ze starych budynków Beje siedzą wciąż na winklu jakby czekali na impuls Czas upływa w innych kategoriach Samary i piguły to swobody alegoria Młode łebki bez wykształcenia Po drugiej stronie prestiż i błysk na felach Niektórym udało się stąd wyrwać Innych prześladuje pisk opon i alarmów sygnał Gram dla rodzin do których wkrada się patologia Rodzice walą do dna, młodzi nie znają dobra Dla betonowych płyt pełnych bólu Gdzie życie to gonitwa za twarzami królów Dla ulic na których mróz zabija bezdomnych Nie ma miejsca na blink blink, wszyscy są skromni I nie ważne gdzie będę, gdzie jestem Pamiętam skąd pochodzę i gdzie jest moje miejsce [Zwrotka 2: Ras] Usta ulic nawet miliony słów nie zmienią Tych poprzeczek zawieszonych sześć stóp pod ziemią Kiedy masz tylko być, mieć tylko sny I patrząc przez ramię widzieć tylko dziś Znasz spojrzenia które mówią: "a to tylko Ty" Nie wiem czy rap to prawda, może to tylko bit Nawet jeśli tak - ten bit to bilet Może nie dać mi uciec ale da wyjść na chwilę I daje pewność siebie tak, wiem traktuję siebie jak West, są tu setki ciebie tylko jeden ja Ale gdzieś są setki mnie Więc kilka setek za nas i za setki miejsc Jak masz dzień, że nie widać wyjścia Znam cię, nie znam książek odkąd czytam w myślach I znam osiedla nawet jeśli nie znają mnie Niech znają sens tych wersów i resztę mają gdzieś Jeśli wyjdę stąd to one nie wyjdą ze mnie Wiem jakie jest wyższe dobro Jakie są wyższe cele i wyższa wartość Prawda boli, ściemniaj życie żeby wygrać z prawdą [Refren: Wszyscy] (x2) Usta ulic zazwyczaj wiedzą więcej niż Ty Usta ulic nigdy nie mówią więcej niż nic Jak żyć? nie wiem o tym więcej niż Ty Czasami znać ludzi to znać siebie [Zwrotka 3: Zkibwoy] Żółtki na ulicach, ich marzenie to stragan Spryciarze na etatach, gdzieś tam obok obława Szczeniaki w monopolu robią mini napad Sztuczny tłum z półki znika 0,5 i nara Przepite mordy wciskają historie z palca Samotna matka gdzieś właśnie zaczyna płakać Zaczyna padać, niebo zlewa się jak moro Wszyscy tu pamiętają skąd pochodzą To nie getto ale nie wydają sosu lekką ręką Zbijają pionę często lepką ręką Bo nie jeden tu na stanowisku senior klep to Pieniądz to piekło, każdy marzy uciec stąd Chłopaki nieraz w dupie są, a w drodze mają dziecko Kolebką zarazy miłość w czasach kryzysu Zhandlowana za bezcen przez cinkciarzy i fiskus Dobre chłopaki zapomnieli jak marzyć Marzenia zapomniały o nich, resztę zżera zawiść Egoiści, hipokryci urodzeni naturalni To co zostanie po nich to czysty kanibalizm Zawsze na uboczu niepokój, na bloku muli dlatego Dla ulic, ludzi Zkiwboy, W.E.N.A., Rasmentalism [Refren: Wszyscy] (x2) Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska