URban - Nie jestem wzorem świętości lyrics

Published

0 130 0

URban - Nie jestem wzorem świętości lyrics

[Refren] Moje dłonie są ciężkie, toczę ze sobą bitwy Wiem jak trudno jest czasem złożyć je do modlitwy Brakuje mi pokory, serce krzyczy litości Ziomuś wiem, że nie jestem żadnym wzorem świętości Moje dłonie są ciężkie, toczę ze sobą bitwy Wiem jak trudno jest czasem złożyć je do modlitwy Brakuje mi pokory, nie wiem nic o wierności Ziomuś fakt, że nie jestem żadnym wzorem świętości [Zwrotka 1] Prawdą jest, że chwilami zapominam o Tobie Moje drugie ja, każe koncentrować na sobie Jestem typkiem z wadami, w sumie jak każdy człowiek Dawno gdzieś zaniedbałem swoje psychiczne zdrowie Zalicz do pogubionych, nigdy do idiotów Bo ja wiem gdzie spoczywa źródło moich kłopotów Na osiedlu poznałem, jak zarabiać sposobem Zdobywałem pieniądze, nie stopnie naukowe Alkohol i te prochy, dziś polegam na sobie Tylko ja mogę stawić czoło własnej chorobie Często proszę Cię Boże, o to byś mi doradzał Jeszcze częściej, to chyba się od Ciebie odgradzam Dobrze wiem, że te wszystkie moje wersy i teksty W żaden sposób nie czynią mnie od Ciebie tym lepszym Jestem tylko człowiekiem, nie chcę już świata zmieniać Ciężko wytrwać mi czasem w swoich postanowieniach [Refren] [Zwrotka 2] Znowu Ziomuś kierują mną te chore motywy Moje byłe powiedzą: czasem bywał troskliwy Dla mnie to żaden wyczyn, do ognia wlać oliwy Ale w sumie w tym wszystkim pozostaję szczęśliwy Boże nie dbam o siebie, piję kolejną kawę Moje wersy do Ciebie są miłości przejawem Czasem złościsz się na mnie i do kłótni dochodzi Znów alkohol mnie wzywa kiedy los mnie zawodzi Wiedz, że pierdolę podziw, Ty jesteś moim panem Rezerwę moralności wyczerpałem na amen Wiem, że błądzę jak każdy, jestem kurwa Syzyfem Zamiast wiary wybieram nieraz chłodną logikę Potrafię Cię obrazić i powiedzieć: Idź w pizdu Ale jakoś się trzymam z dala od egoizmu To taka mała spowiedź, słowa prosto od drania Nie brakuje mi siły, ani własnego zdania [Refren] [Zwrotka 3] Znowu zamykam oczy, prześladują mnie zmory Nadal ciągnie się za mną poplamiony życiorys Choć brakuje pokory, wciąż pozostaję szczery Jestem kawał skurwiela, co ma dobre maniery Nie masz już wątpliwości, wiesz, że nawija Chada Tak jak każdy z nas ma się z czego tu wyspowiadać Nie chcę tej akceptacji, teraz siedzę i piszę Maszeruję według muzyki, którą sam słyszę Trudno żyć bez emocji, czy mnie słyszysz człowieku? Kiedy jestem w melanżu, zbyt wiele nie oczekuj Czasem sieję zniszczenie, nie przynoszę radości Przecież mówię - nie jestem żadnym wzorem świętości Zamiast myśleć rozumem, często robię to chujem Sam już nie wiem co myślę i czego potrzebuję Teraz zakładam kaptur, idę z ziomkami pić Nie chcę odkryć przed śmiercią, że nie umiałem żyć [Refren] [Tekst - Rap Genius Polska]