Uraz - Mały balecik lyrics

Published

0 150 0

Uraz - Mały balecik lyrics

[Zwrotka 1: Kotzi] Wychodzę na przysłowiowe jedno piwko (małe) Tyle, że nie pamiętam kiedy na jednym się skończyło, bro Przeważnie jest tak, że pęka szybko I momentalnie po kilka jeszcze i flaszkę stoimy, o! Nagle już poza kontrollo #KęKi Czwarty raz wracamy z monopollo Babe Włącz muzykę, się uśmiechnij, czystej wlej mi Podobno też jesteś czynna 24 Mały balecik i oby nie ostatni Ty przewiń nam mała, co powiesz na głośne, to nie techno party Pijemy tu znowu, jest piątek wieczór, dobrze, że są hajsy Wjeżdża bit, po chwili już kocie wiesz, co gramy Dobrze wiesz, co gramy, najlepsze rapy tu Ty kruszysz lód, my skręcimy, wiesz, że z nami luz Gdy lecą nasze kawaliny, zna je cały klub A jak lecimy na żywo, na sali mamy full [Refren: Żyto] x2 Mały balecik... Mały balecik... Mały balecik... Mały bal... [Zwrotka 2: Żyto] Przecież mówię, że nie chcę Czy to znaczy, że chcę? Tego to już dokładnie nie wiem Przecież wiem, że to jest złe, ale i tak chcę Pozostaje mieć nadzieje, się zmienię Mam nadzieje, w bombonierce dobre nadzienie Drogie ubranie, mocne granie na scenie Nocne szlajanie po mieście, kurwa, znowuż tu Geny alkoholika, tato starczy mi już Mówię poważnie, jak nigdy odważnie Jeszcze mi tylko sto miligramów odważcie Hops! Czy to już się zaczął ten lot? Brak kontroli, jeden krok w przód, a dwa w bok, szok Na chuj stos butelek przy materacu? Szał na melanżu, cichy krzyk na kacu Jestem w pałacu, podepnijcie pod glukozę Boże, ja już nigdy tego nie zrobię [Refren: Żyto] x2 [Zwrotka 3: KęKę] Wydzwonili mnie we środę: "Weź na flaszkę brat!" Przecież znasz mnie, zawsze jakieś flaszkę mam "Żaden bal, jutro tyra" - (taa, taa), tak tłumacz se sam "Serio, serio..." - przewijam, niech to ganz egal Planowane było wracać, dużo misji, w chuj, w chuj O drugiej zaczął gadać, że pierdoli ustrój Robotę też pierdoli, bo wyciąga grosze Bierze urlop na żądanie i wyrzuca forsę Dobrze, rano półprzytomnych, wstaję Jakieś lale palę, chociaż rzadko smolę lole W głowie, kurwa, nic, zero, null Stąd mam te chujowe rymy, za to dużo dup Grane rapy, jakieś frisbee, potem breakdance Taki taniec na głowie, Andrzej masz tam lepiej, wiesz gdzie U mnie w sumie nie najgorzej Wracam sobie elegancko na sobotę, rararararara [Refren: Żyto] x2 [Zwrotka 4: Boro] Takie życie śmiertelnika tutaj warte mniej, niż nic Jutro rano wstać do tyry, muszę kurwa sobą być Myślę - studio, spompuj rap i dwa gibonki, później wyro Nie posmaruj gardła łykiem alko, bo to jest jak wyrok I luzik był, był, relaks, bębny Później kłęby, na dobrych akcjach twarze zjadły zęby No co? Jak stare polskie FSO - płuco rzęzi Z centralnej Polski części, nikt tu nie odmawia, wierz mi no Wóda jest jak dobry ziomek, zawsze ją spotykam Nie lubię jak cię dusi seta na łyka, zamykam ją Mój cały skład pijany nosi się na majku Bonjour pijanym ludziom, masz ten rap jak w banku I choć znowu jest sto procent, czasu nie zatrzymasz ni chuj Ziomek ma skrzyneczkę zakitraną w bagażniku I jakbyś nie spierdalał, z tego nie da się wyczesać Jesteśmy my, tylko my, praca musi czekać