Na warcie stanął najmłodszy z nas Przed bramą gwizdał zawsze na czas A reszta w strachu brała jak chleb Pół-wino o smaku kropli na sen Przed drzwiami klubu stało ze stu jak nic Na bramce szlaban a w środku ścisk Ta mała dała mi znak, że chce wejść Znalazłem kilka dych i udało nam się przejść Z krainy mgły na słońce Z doliny głusz na skwar Na kilka chwil przed końcem Była już druga nad ranem Po schodach stromych jak czarny szyb Na dotyk szliśmy by znaleźć drzwi Nie miała w domu nic oprócz snów i zdjęć A jednak jeszcze raz znów udało nam się przejść Z krainy mgły na słońce Z doliny głusz na skwar Na kilka chwil przed końcem Była juz trzecia nad ranem