Tymon - Co wy na to? lyrics

Published

0 279 0

Tymon - Co wy na to? lyrics

[Verse 1] Jedyne, czego chcę, to godne życie wieść Kilku ludzi mieć na ulicy mówiących cześć Bluzek klinikę, oldskulowe adidasy I hiphopowe basy każdego dnia w słuchawkach Audycje Sławka, sto sześć i dziewięć I żeby każdy wiedział, co znaczy siedem jeden A będę w siódmym niebie, jeśli życie da mi więcej Uznanie fanów myślących o mnie, jako niezłym MC Bo czy nie na tym to polega? Schematy - od nich odbiegać, bez klapek oczy Słuchacza zaskoczyć podejściem do tematu Znaleźć nowe rzeczy nawet w paleniu batatów To hip hop, nieustające poszukiwanie Linijek, tekstów wypasionych, to moje zdanie Tak to wygląda, tak Tymon zna to Tego się trzymam, chociaż wiem, co wy na to [Hook] Czterdzieści cztery i Tymon Pozdrowienia dla Tymona i T2 Dla krytyków Kalibra, Tymona - chuj z wami Pozdrowienia dla Tymona i T2 [Verse 2] Wiem doskonale, uwielbiasz mnie nienawidzić W sumie, to wcale temu się nie dziwię Chłopaczyn, szesnastki oceniam w magazynie Na winyle i gwiazdki przeliczam ich style A gdy sam za mikrofon łapię, typ jestem bezczelny Myślisz, że o dupach głównie gadam? Bo nie słyszałeś Szelmy A nawet, jak nie o dupach, to bluzgam nimi Jednym zdaniem, bez dwóch zdań Sam sobie jestem winny, widzisz Wiem, jak na to spojrzeć po twojemu Popatrz na to po mojemu, choć wiem, że nie zmienisz myślenia Kogoś oceniać, to niełatwa kwestia Ale przyznasz sam, nie każda płyta jest najlepsza Nawet o kawałkach swoich ziomków masz mieszane zdanie [Jesteś bez winy - podnieś kamień, zadaj ranę] Mogę pod tym się podpisać, nieważne, kogo spytasz Ludzie sami wiedzą, co jest dla nich wypas Co ty na to? [Hook] [Verse 3] Co do Świntucha, musisz go inaczej słuchać To nie płyta o ulicy, ziomkach, dymu buchach, heh Nie będę się tłumaczył z czego nie mam I tylko jedna rzecz nie daje mi spokoju sumienia Nie znieważyłbym dziewczyny nigdy, niestety Tak mówią o mnie ci, co za dziwki mają kobiety Oceń to sam, ja ocenię swoje błędy Na płyty Klanu dałem złe kawałki z Szelmy Ssij pałę, tyle snów, nie raz pijani, styli wspomnień Łatwo zapomnieć zdanie o kimś tak ustalone A to nie koniec, na debiut solo, dałem nie solo A patenty na boku małą część mego hip hopu Nie miałeś kontekstu, punktu odniesienia Chcę, byś tych nowych tekstów słuchał bez uprzedzenia Ale nie ma złudzenia cienia Wiem, jak będzie playa, to zbluzga Chyba, że wydam to w Blendzie Jeśli w T1 ocenią wysoko w Klanie Leci tak siedem jeden, ludzi liczy się zdanie Imieniem podpisane, odpowiedzialny jestem za to Daję to ludziom i pytam: co wy na to?