[Hook] Rusz dupę! Wrzuć ten kawałek na budzik Rusz dupę! No chyba nie wyjdziesz tak do ludzi Rusz dupę! Ogarniaj co swoje gagatku Wyśpisz się po śmierci albo po melanżu Rusz dupę! Bo wkręcę ci sprężynę w poduszkę Rusz dupę! Bo wstrzyknę ci taurynę w kroplówkę Rusz dupę! Zamuła jest powolnym samobójstwem Lewa, prawa, dalej już samo pójdzie [Verse 1] Liczy się urlop nad morzem i pewnie wrócisz tam z czasem Chociaż na razie czujesz tylko szum w uszach i piasek w oczach Tu jesteś sam, cała reszta w sumie bez zmian Więc rusz dupę, świat nie uratuje się sam Patrz na nich – anonimy, niby dojrzałe miny Manekiny, w środku zreinkarnowane rośliny Więc rób coś, cokolwiek, żyj, a nie istniej Rób coś – nie bądź peselem tylko nazwiskiem Deska, wrzuty, filmy, parkour, blanki Szczudła, curling, nordic walking, tai chi Nawet znaczki, kurwa, wszystko jest lepsze Niż święta trójca – praca, melanż, internet Hasło znane z przepowiedni Chyba stać nas na więcej niż kłaść masło maślane na chleb powszedni Zanim w przyszłości nam zabraknie opcji Wyciśnij resztki wolności do ostatniej kropli [Hook] [Verse 2] Jestem taki jak wy, żaden żołnierz czy spryciarz Też zrobiłem z lenistwa filozofię życia Są dwa wyjątki, przy których zawsze ruszam z kopyta I chuj w to, że pół znajomych uważa któreś za przypał Trudne początki, dziś pokornie dziękuję Jako Syzyf, którego głaz ciągnie w górę Duma z tego, że robię co chcę i to porządnie Trzyma głowę w górze jak ortopedyczny kołnierz Baby steps, w oryginale kropla drąży skałę Do celu dążyć stale, wreszcie skończyć w finale Nie spadłem z Księżyca, nie spieszę się jak Twardowski Mały krok dla mnie, wielki dla ich zazdrości Pewnie dlatego, nawet jak się zrobię jak debil Budzę się rano umyty, kiedy już jadę na trening Pewnie dlatego mózg się gotuje jak Kosowo Dzień bez pisania to jakbyś wyrwał strunę głosową Wiem dobrze, wiem swoje, wiem lepiej Psy szczekają, żaden ze mnie trendsetter Ale ja mam pomysły, mój człowiek jest obok Idę szczebel wyżej, biorę ciebie ze sobą Tylko [Hook]