Znowu pisze te linijki w walce z tym złym skrętem Co tu dla nielicznych nie powinno wcale byc zdziwieniem Od dawna wiem ze tu nie pasuje i mam wyjebane I nie pasuje choc od dawna sie do tego przymierzalem Pierdole wasze umoralnianie Jak mam jakis problem to sie z nim uporam zawszem Spytaj czy sa momenty jakies ze watpie zeby se poradzic Zycie wtedy wbija mi sie ale troche z sepia w barwy Nie patrze ludziom na rece wiem ze peknie zylka I znam łatwe sposoby by je lepiej wykorzystac Wiesz ojciec nie dal tu tej milosci Przez co ciagle brakuje tematu mi nie rozmowy Nie jestem wplywowy jaki stos ludzi na oskach Mam więzi uklady wejscia stosunki i dojscia Odbiec od regul jakbym miał tu zrobic se gdzies cypher Gdyby nie bylo kamila musialbym byc seth macfarlane Nieważne Tu gdzie kochasz nie pytasz gdzie jest radosc Gorzej jak beztroska zamienia sie w bezradnosc Widziałeś mnie na cold turkey bo w tym stanie I tylko wtedy pada pytanie co dzis brales Czasem chce sie zabic wtloczyc cale opio w zyle I to sie pewnie zdarzy jak powiem ze nie poradzilem sobie Przynajmniej wtedy bede wiedzial po co zylem By sie temu przeciwstawic chociaz tyle Najlepsze co mozesz zrobic to wysmianie mojej brudnej próby Jak ręczę to koniec to przynajmniej podejmuje próby Jestem pierdolonym tchorzem taki slaby dzieciak Bo pewnie nie odmowie jak dasz mi plastry fenta Pisze to na złym skręcie i to nie pleonazm Jesli cos z tego wyniesiesz a nie tylko sie przekonasz Patrze na siebie i mam co chciałem niby A nawet nie mam wyrzutów ale histaminy Daj jedną chwile dla niej i dla mnie dziadku Nie jestem nekrofilem choc pukalem majke na cmentarzu I nie daje tej reki za odbior zadne interpretacje Papaj the sailor w ogniu jak tnie z impetem sample I nagle budzi sie we mnie uczucie jak kiedys Ze mi zalezy ale wtedy zawsze jest od czegos Stoisz na stabilnym gruncie mysl co chcesz o mnie W koncu sie osunie wszystko powierzchowne