TomB - Polski Ca**idy lyrics

Published

0 102 0

TomB - Polski Ca**idy lyrics

Wasz rap to sranie pod siebie z dupy rymy Nie możecie nie mieć rąk w górze jak zakuci w dyby Koniec z rapem tych zaplutych szczyli Miał wyjść hit im wyszły nici mogliby coś uszyć nimi Mój rap jak Tekken nawet nie liczę hitów Ty przynosząc płyte nie możesz nie Przynieść wstydu Pójdź i powiedz swojej dziewczynie synu Niech wpadnie do mnie o czwartej w Nocy zrobię jej godzinę szczytu Chcieliby mi pojechać moda na punche Możesz mi pojechać po browar na Stacje Porażka znam ją dobrze ale od niej stronie Nie możesz mnie pokonać no to stań Po mojej stronie Dla słuchacza legal to podstawa gdzie podziemie ej? Wiedzą że podstawa jest Jednocześnie dnem? Niech to wejdzie w krew, niech to jebnie ej To gówno pali kable bo nie jedno spięcie jest Jest daje bragga bo bragga żyją stany Te rapy czują nawet sparaliżowani Po każdej zwrocie pytają jak Maciek co się stao Potem latają po linkach jak Człowiek pająk Moja publika jest zawsze głodna Rap idzie przez cały kwadrat jak przekątna Oni chcą połykać mogą tak bez końca Bo jestem naturalny jak haj z peyotla Mam odciski na palcach gdy klepie biede ziom A z hajsem gram na maxa aż się zajebie ziom Nie wygrasz nigdy nigdy bo nie jesteś mną Niunie nawet u mnie w domu mówią ale z Ciebie gość Daj mi chłopak za chore zwrotki kwit przyjebać Taki towar że Korzeniowski by z nim biegał Jak całe życie podliczę jak płynę po bicie Opływam raz dziennie Ziemię ran na tydzień orbitę Daje to na bojo tam gdzie każdy ziom chla I każdy łamie kark gdy to gówno wosk gra Dziwkodupych czarnuchów wypierdalam stąd ja Matkojebcy mają za każdym razem homerun MC's z tamtej epoki Ci fajni te koty Puszczali swe ploty że dla hajsu i koki Kup album i pomyśl zawsze punche i zwroty Flow rozpierdala kotów zawsze darłem z nim koty Flow jest gorące aż mnie piecze w gardło Twoje siedzi w domu i kurwa piecze ciasto Wiem że nie jest łatwo Z zazdrości jest zielone, żółte, niebieskie i czerwone jak LM sprawdź to Wack'u jesteś inspiracją dzięki za to Bo jesteś miękki szmato jak pierwszy zarost Raperzy płaczą, hejterzy płaczą Flow tak dokładne że może dzielić atom Tylu rymów by nie znaleźli z mapą ślepa miłość jakby mi serce przebił strzałą ślepy amor Punche wystarczą na nich pierwsze lepsze Bo moje punche są pierwsze lepsze i głębsze Niż te parę w pubie synku Pizgam dookoła zalecam stanie dalej synku Nie mieszkam w stanach a jestem w stanie dalej synku Będąc białym w Polsce dawać czarne granie synku Ty chcesz zabijać no to wbijesz na online Jak chcesz zabijać jak grasz jedynie dla for rap Zabijesz życie jedynie połykiem w zarodkach Dlatego twoje usta mają ksywkę aborcja Mądre stwierdzenie, skończ co zacząłes Więc skończ z nawijaniem po co ma boleć Chcesz bitwy postaw sporą kabone Przegraj ją z dumą i odejdź z honorem koleś Hejterzy to jest pomysł nie najlepszy Było lepiej jak dziewczynki wyżalały się w pamiętnik U mnie ławka, chłopaki z bloków, osiedle U Ciebie kawka, tępaki z forum i serwer Kilka leveli nad nimi trochę wpłynęło za CD Dodrapałem się do piwnicy pisaniem numerów na płyty Mówię wszystkim raperom na niby Bieżnik na moim bucie to dla waszego ego labirynt Kminisz nie ma się co dziwić synku Obsrani jakby żyli w kiblu, ta Wbijam już huj w nich synu click clack boom skurwysynu!