[Verse 1] Po pierwsze musisz szacunek zdobyć najpierw I być młodym talentem jak Moritz Leitner Masz być sobą, nie kłaść się na ołtarze handlu A nie być 'czarnym kotem' jak piłkarze Sunderlandu Rób coś świeżego, spraw by ruszyła rewolta Bo teraz co drugi raper usypia jak Jack Kevorkian Polegam na sobie, na pewno nie zgubię reguły Bo to kraj syntetyków, którzy mają w dupie szczegóły I tak mam dystans, bo znam swoją wartość Z pierdolenia o ulicy te typy rodzą hardkor Mam plany i cele, nie mogę nawet przegrać w myślach Bo Ci słabi skończą tylko w celach jak Edward Miszczak Robię rap ziom, choć nie realny jest zysk na tym Chcę mieć styl jak Pyskaty, i mówić prawdę w pysk, a Ty? Cisza - to właśnie potwierdza mój talent Pociągnięciem pióra robię z nich karykatury jak Kanarek [Hook] Unieś ręce w powietrze i pokaż, że rozumiesz Unieś ręce w powietrze, bo to pewność tych posunięć Unieś ręce w powietrze, bo to daje mi tę siłę A to daje mi codziennie pewność, że rap przeżyje [Verse 2] Raperzy handlują szmatami, ich wkrótce skreślimy Niech te żywe banery rapują w koszulce Dejaniry Reklama dźwignią handlu? strach parteru mrozi kotów Mój nelson tak ich spina, że Mandela głosi pokój Jestem arogantem, kontrowersją pędzę wichury Zrobię Ci masaż jak masarz, więc obedrę ze skóry Nagrywasz parę lat, a ziomy Twego nie grają rapu Walisz głową w mur, który okazuje się ścianą płaczu Rapgra to morderca, bujasz w obłokach? to zejdź na dół Bo tu niejeden typ zakochał się w niej na zabój Góry mięśni na klipach ja znoszę strasznie Wyćwiczone chłopaki, którym ciężko ponieść porażkę Poznałem Twoją pannę - niby mądra foka A przy dyskusji jej szwa*kuje często obszar Broca Bo to wandal, wam dał bragga, uwaga na dobre linie A ten skandal w unplugged to miazga a progres me imię