Do domu tak daleko Nie mam siły iść Ostatni nocny tramwaj W ciemnościach dawno znikł Zaczęło się tak pięknie Dziewczyny, kilka piw Niewiele już pamiętam Ktoś da mi wódki łyk Weekend znów Nie udał się Żadnych szans Znów wszystko źle Znów zły los Przekreślił plan Znów do domu Wracam sam Choć niezły był początek To koniec raczej nie Tłukły się butelki Na twarzy czyjaś pięść Dziewczyny gdzieś uciekły Rozpłynął się gdzieś szmal I głowa strasznie boli I kliku zębów brak Weekend znów Nie udał się Żadnych szans Znów wszystko źle Znów zły los Przekreślił plan Znów do domu Wracam sam Widzę niebieskie światło Co za jebany pech Zajechali mi drogę Mówią " zatrzymaj się " Budzę się na podłodze W celi okna brak Wstaję bo chcę się napić Odbijam się od krat Weekend znów Nie udał się Żadnych szans Znów wszystko źle Znów zły los Przekreślił plan Znów do domu Wracam sam