Słońce zachodzi, kończy się dzień Brakuje sił, żeby uśmiechnąć się. W szkole nikt nie chciał powiedzieć mi, Że gdy ją skończę, zacznie się syf. Kumple mówili: "nie pękaj brat" Gdzie oni są? Zostałem sam! Stoję pod bramą, pluję na bruk I papierosa wkładam do ust [REF] Słońce zachodzi, ja walczę ze sobą By nie uronić łzy By z mego gardła, które zaciskam Nie wydobył się krzyk Pośredniak ciągle pękał w szwach Pełny po brzegi takich jak ja. Sześć na godzinę dali i chcą Żebym pracował próbnie przez rok. Sześć na godzinę to żaden szmal Ale to jest wszystko co mam. W norze wilgotnej żyję jak szczur Dziewczyna w ciąży - pora na ślub. [REF] Słońce zachodzi, ja walczę ze sobą By nie uronić łzy By z mego gardła, które zaciskam Nie wydobył się krzyk Słońce zachodzi, kończy się dzień Brakuje sił, żeby uśmiechnąć się. Kredyt, rodzina, praca i dom Życie ucieka, nie czuję go. Mijają lata, miesiące, dni Jestem maszyną, nie mam już sił. W sercu, na dnie Wciąż tli się żal, że zmarnowałem najlepszy czas. [REF] Słońce zachodzi, ja walczę ze sobą By nie uronić łzy By z mego gardła, które zaciskam Nie wydobył się krzyk Oi!