[Zwrotka 1] Wiatr wbija się przez okno, przez brudną szybę widok jest taki sam Gdzieś zażegnałem moją samotność, na chwilę tylko, ale znasz ten stan Nie oszukali nas za dziecka, na ludziach możesz polegać zawsze Kiedy w ich intencjach nie leży by cię zmieniać pod jedną z własnych zachcianek Najbliżej Boga się poczułem gdy stałem najdalej od auta Słowackie góry, ze szluga dym, ciśnienie w uszach ogłusza na sarkazm Kiedyś liczyłem że można mieć kogoś - no i ten ktoś Cię wepchnie na prostą Dzisiaj na prostej nie patrzę za plecy, za sobą zostawiam cały ten poison Zawsze jesteśmy i będziemy sami, ale czy to takie złe, faktycznie? Można otaczać się ludźmi latami, na koniec w pustym mieszkaniu krzyczeć Do ścian i, życie to płótno, z taką konkluzją powinno iść to że ja nim jestem Odkryłem późno, co mnie zabija, teraz jest czas by wprawić w ruch pędzel Jak masz tak samo, że też masz tę przeszłość i ją w sobie lata dusisz Rano się budzisz i myślisz "Boże, daj mi cokolwiek bym nie czuł pustki" Nie znam solucji, przychodzi z wiekiem i brakiem szacunku od innych Prywatne piekło, zasyp je ze mną bo szkoda czasu na poczucie winy i [Refren] Wyceluj ręce w niebo, tak jak na broni kształt I zestrzel swoje ego jak jedną z gwiazd I naucz się być ze sobą, oducz na innych polegać A jak to zrobić? Nie wiem, chwilę jeszcze poczekam Wyceluj ręce w niebo, tak jak na broni kształt I zestrzel swoje ego jak jedną z gwiazd I naucz się być ze sobą, oducz na innych polegać A jak to zrobić? Nie wiem, chwilę jeszcze poczekam [Zwrotka 2] Wiatr wbija się przez okno, nie liczę na świat, że coś zrobi za mnie Droga na górę jest kręta, a my? Każdy ma inne aspiracje na niej Pozamykani gdzieś we własnych głowach, chcemy się pośród ludzi odnaleźć Każdy się boi rękę podać a Ci co już nie, chyba żyją łatwiej I w moim miejscu każdy miałby inne wnioski, lecz nie o to chodzi Chciałbym jedynie szczerości od ludzi, zamiast tego każą mi w siebie wątpić Nie w błędy, nie w wady, w siebie i to jest kurwa najgorsze zawsze Nie byłem, nie jestem, nie będę święty a cienka linia dzieli szczerość z chamstwem A marzy mi się domek w górach, tak samo jak scena na Kempie i wódka w Tokio Czy namiot w Norwegii na fiordach, Wenecja i Wiedeń czy lot do Toronto Mieć wszystkie pocztówki do siebie ze świata i wykorzystać tę młodość Lecz brak mi jest czasem odwagi, by ciąć gdy ktoś pogrywa mi z głową Choć mamy czasem ręce związane, a naszych decyzji się nie da odwołać To nie żałuję żadnej przegranej, jeśli tam przed nią była spoko droga A jak tam przeszłość? Się nie odcinaj, ale odpuśćmy tam nie nasze winy Prywatne piekło, zasyp je ze mną i skończ pierdolić że się nie zmienimy i [Refren] Wyceluj ręce w niebo, tak jak na broni kształt I zestrzel swoje ego jak jedną z gwiazd I naucz się być ze sobą, oducz na innych polegać A jak to zrobić? Nie wiem, chwilę jeszcze poczekam Wyceluj ręce w niebo, tak jak na broni kształt I zestrzel swoje ego jak jedną z gwiazd I naucz się być ze sobą, oducz na innych polegać A jak to zrobić? Chyba wiem, po prostu odpuszczać trzeba [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]