Wiesz jak łatwo pierdolą się plany? Znam paru gości, co nie dowierzali Żyjąc jedynie tymi sobotami Byle się bawić, byle ryj zapić Wóda za bardzo miesza nam w dyniach Zostawia brud, co trudno się zmywa Nie mówię, że źle sobie jebnąć kielicha Byle ten umiar się gdzieś tam przewijał Niektórych te trunki już na amen zjadły Na pokusę jesteśmy podatni Błędem jest w ogóle nie trzymać gardy Przeliczając wypłaty na flaszki Życie czasami nas depczę, naprawdę Szukamy sposobu, by zmartwienia zatrzeć Szkoda, że często lądując w bagnie Przykro spoglądać na tonącą łajbę Wiesz, jak łatwo pierdolą się plany? Znam osoby, co się przekonały Żyjąc jedynie pełnymi workami Byle nie tracić tej błogiej fazy Dragi za bardzo ściągają nas w parter Nigdy nie były zbytnio przyjazne Rzadko kto mówi o nich otwarcie Większość w temacie zamyka szczekaczkę Niektórych to gówno wciągało do reszty Ta zabawa nie należy do bezpiecznych Błędem jest być często uległym Przeliczając wypłaty na kreski Życie czasami nas depczę, naprawdę Szukamy sposobu, by zmartwienia zatrzeć Szkoda, że często lądując w bagnie Przykro spoglądać na tonącą łajbę Wiesz, jak trudno te nałogi złamać? Znam kolesi, którym detoks pomaga Uzależnienie ma się za pana Co chce bez wyjątku nam życie ustalać Ludzie kochają wpierdalać się w syf O konsekwencjach nie myśli nikt Mogą na starcie wyglądać jak pryszcz Prędzej czy później napsują nam krwi Szkoda mi ziomów, ale co zrobię Ich anioł stróż chyba ma chorobowe Chciałbym coś zmienić, lecz nie jestem bogiem I nie wpłynę na to, co mają w głowie Życie czasami nas depczę, naprawdę Szukamy sposobu, by zmartwienia zatrzeć A jeśli się zgubisz i do bagna wpadniesz Pamiętaj, że zawsze na wyjście masz szansę