Te-Tris - Skandalej lyrics

Published

0 148 0

Te-Tris - Skandalej lyrics

[Zwrotka 1] Skandalicznie trudno jest tu trzymać fason na wstępie Ono plan przemijać z klasą innych trawią fanaberie Czy to dla nas miejsce ty (co) Czy to dla nas miejsce kiedy walą katar w nochy I w chuja jak katar w rękę jak w Halembie Czasem wszystko jebnie na łeb spada znikąd Nie pyta tylko biegnie nie przygląda stalaktytom Czekał wiecznie jak Hatchico no to teraz czas namieszać Zobacz obraz w jego oczach jakbyś leciał w FPSa Kim jest ten dzieciak pytali nie ufa cudzym bogom Szuka mądrej przyjaźni nie kłania się głupim wrogom Trzeba to gubi ogon autonomia autotomia Wpierdala się tu z futryną zamiast z judaszem świat oglądać Obrał sobie cel azymut intencje na zawsze czyste życie daje w kość to wie że innym właśnie łamie piszczel Ostre ma spojrzenie, wiarę w siebie nie w pobożne prośby Przez to czuje się w chuj niestosownie kocie gdy się modli [Refren] x2 Ej skandale i przekupna miłość I mimo zmian dalej tutaj jest tak jak było Ten świat kłamie i się puszcza za bilon Ej skandale, te same skandale [Zwrotka 2] Czasem wraca, gasi światło w ciszy milczy i siada samotnie Liczy każdy cios od życia, wie że to szansa na kontrę Robią z niego cel, to już nie ósma mila Bo prędzej w jego kaszy to własna krew będzie niż cudza ślina Nie przeklina życia, nie zaklina, fusy mówią nic Wie, że siła leży w czynach, mądry, głupie mówią nic Jedni uczą bić go, inni żyć bezwarunkowo Ty dumnie mówi moi ludzie bo więcej ma niż paru obok Z nimi patrzy walczy śmieje do łez, bywa tylko łzy Nie leje za kołnierz jak piją i krzyczą my to my Sny to sny, jego kobieta zna na wylot każdy horror Pielęgnują miłość kiedy świat się bawi w tanie p**no Czasem traci ostrość, snuje jak pół żywy w tanim dresie Myśli o tych kwotach, uczciwy hajs go nie pali w kieszeń Bystre ma spojrzenie nim te oczy zgasną Wreszcie żyje tak że dobre mordy zawsze dadzą respekt [Refren] x2 [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]