Te-Tris - Fejm lyrics

Published

0 375 0

Te-Tris - Fejm lyrics

[Hook] Jaka jest cena sławy? Nieco więcej w portfelach? Kto nauczy nas jak? Kiedy kusi jej smak [x2] [Hook] Życie na scenie jak poligon – niełatwy teren Sukcesy, niewypały, dobre miny do złej gry Widzisz w tym łatwy szelest, a my znamy cenę Blaski i cienie, gdy sięgamy po te sny [Te-Tris] Do gry nie wszedłem na moment, i nie, nie wszedłem dla monet Wiem to, gdy tęsknie za domem, i kiedy pędzę na koniec [PL] Gdzie sen się wyśnił nam – pucybutom Choć niejednemu już tutaj za to na buty pluto Egzekucyjny pluton, ogrodnika psy, cokolwiek Niejeden myślał, że wystarczy krzyk pod moim oknem Niejeden myślał, że mi wsadzi ryj i zajrzy w portfel A swoje szczęście zmierzy kiedyś liczbą moich potknięć Ty, nie szukaj tu parady celebrytów, wiesz Ten fejm nie daje nam gwarancji emerytur, ej Ten święty spokój to nie jachty z Pacyfiku To marzenia co nie mają ceny, skali, gabarytów Patrz na tytuł, jest jedno teraz, teraz i tu Sekunda się rodzi, umiera i nigdy nie ma ich dwóch Plus krew, pot i łzy, łzy pot i krew I jak chcesz to se weź cały ten pieprzony fejm, wiesz [Ref.] Jaka jest cena sławy, co daje ten cały blask? Nieco więcej w portfelach, otwarte bramy do miast? Kto nauczy nas jak częściej dawać niż brać? Kiedy kusi jej smak, później krztusi jak blant Jaka jest cena sławy, co daje ten cały blask? Nieco więcej w portfelach, otwarte bramy do miast? Kto nauczy nas jak częściej dawać niż brać? Kiedy kusi jej smak, kiedy kusi jej smak [Cuts: Dj Ike] [Pogz] Pochłania cię muzyka, nie widzisz ludzi, ale lepsze wzory Ksywki, teledyski, ceny, metki, reflektory By zdobyć chwilę off - codzienności awangarda A gdy gasną światła obie strony wita stara prawda Jak mogłem stać z boku? Talent obudzić czas? Daj spokój, dziękuję Bogu za ten drugi plan Ulica patrzy, a wybijać się to niezbyt mądre? Mam wystarczająco swoich butów żeby mieścić obce Sam nie wiedziałem, że wózek pojedzie dalej Czy ja też się stanę łatwym celem na piedestale? Mają mnie na celowniku, tak za to zapłacę? Mój wybór, wolę być na muszce niż pod krawatem Niech dotyka serc, a później okupuje listy Pomaga mi przeskoczyć mur, by wybudować wyższy? Pewny tych decyzji biorę póki się ulotni Wnioski? co jest celem a co efektem ubocznym, co? [Hook x2] [Te-Tris] Jeśli to sukces rodzi wrogów nasz zaludni kontynent A jak się znudzi bezradnością damy mu oksytocynę Raz się żyje, za krótko żeby czekać tu bezradnie I tak jutro na celownik weźmie nas dzisiejszy target Pięści w gardę, czasem bywam taki zmęczony już W świecie relacji tanich … jak Polski Bus Miliony słów, każde pewne jak Amber Gold Marek Belka w moim oku zobacz swoją drzazgę, co? Walczę, bo stawka to nie byle świeczka Od dziecka ten świat chciał zabrać mi moje zwycięstwa Określał mnie, przypisywał grupom, szufladkował, nie kosić budować flotę Tak chcę się ustatkować Zmieniam słowa w czyny, nie po klakierów poklask Łyżki dziegciu są niczym, celem szczęście w chochlach I nie chcę zostać z niczym, ale co ceną jest Z ten cały F E J M? [Ref.] [Dj Ike]