Taco Hemingway - Żyrandol lyrics

Published

0 949 0

Taco Hemingway - Żyrandol lyrics

[Refren] Światło Księżyca policzkuje żyrandol Wtedy słyszę czyjś śpiew, witaj w hotelu Marmur Wtedy słyszę ryk drzew, witaj w hotelu Marmur Nagle słyszę krzyk mew, witaj w hotelu Marmur Światło księżyca wbija sztylet w żyrandol Wtedy słyszę czyjś śpiew, witaj w hotelu Marmur Ryk drzew, witaj w hotelu Marmur Znowu słyszę krzyk mew [Zwrotka 1] Architektura archaiczna nie chce wracać już na dwór Gdzie na każdym rogu Telepizza, Żabka lub Carrefour Moje oczy i ten misz-masz są jak Pawlak i Kargul Znasz mnie chyba, chcę spokoju, dzisiaj żadnych awantur Barman tu gada bzdury, lecz nalał mi Lagavulin Niewiasta w tej białej sukni, postawna jak Aga Szulim Znów flakon w swej palca tuli, mąż za to ma napad furii Rachunek na barze wzrasta, nieważne ze tata buli, o! Miesiąc miodowy, wokół wszędzie dźwięczą rozmowy Młodziutkie panny się wpychają złym mężom do głowy Już jedenasta, panowie są w delegacjach, na zdrowo rżnięta jest ćwiartka, cieszy brak wiadomości od żony Gamonie grają w karty tu, orkiestra dokonuje już wyboru partytur, coś do tańczenia nagle walczy knur, dyrygentowi brew się marszczy znów, krzyczy wystarczy bzdur Gdy ręka chama chce go łapać za gardło [Refren] Wtedy słyszę czyjś śpiew, witaj w hotelu Marmur Wtedy słyszę ryk drzew, witaj w hotelu Marmur Nagle słyszę krzyk mew, witaj w hotelu Marmur Światło księżyca wbija sztylet w żyrandol Wtedy słyszę czyjś śpiew, witaj w hotelu Marmur Ryk drzew, witaj w hotelu Marmur Znowu słyszę krzyk mew [Zwrotka 2] Panowie jedzą befsztyk i z których krew kipi Na obrusie leżą pliki, dama krzyczy leć w piki Jeden stracił swój majątek, kolor, portfel - jest nikim Łysy wygrał parą piątek, zastosował blef dziki Chciałbym się wyciszyć, na to widok jest nikły "Brać złodzieja, brać złodzieja" ten nasz łysy lew krzyczy Drugi pokerzysta dzida, jakby szybki bieg ćwiczył Ja spoglądam, wielkie okna, tak jak inni chcę ciszy Chcę tylko ciszy Chmury płaczą jak nastolatki na Titanicu, panowie patrzą jakby każdy mógł zabić dla kwitu, dyrygent łzawy, bo te chamy nie dają napiwków, a panny staników Ale mimo to gra tu dla VIPów Znany piosenkarz wymachuje swym szmalem z ZAiKSów Ja zdaje sobie sprawę, widzę tu masę artystów Tańczą jak chochoł, łycha chochlą beż żadnych namysłów Emocje gołe, wchodzą boso na plażę nudystów I moknąć sobie trunki chlali do dna Wyjąć komórkę na tej sali - zbrodnia Z czary ognia słuchać tumult - sprawa karygodna Dla pana Szcześniaka utwór Hotel California Kto tutaj zna mnie, trzymam fason, bo tak duma każe Macha kieliszkiem ktoś z oddali, ja mam nóż na gardle Pytam barmanów, lecz go nie zna żaden druh na barze Głęboko w oczy patrzy pociągowy współpasażer Witaj w Hotelu Marmur X6 [Skit] -Panie Cieszyński, pozwoli Pan na sekundkę -Kto tu wpuścił tego typu z brodą? Mam wrażenie, że mnie śledzi -To jeden z naszych gości, mówił, że się znacie -Co? -Zapisał Was nawet na wspólne zajęcia -Jakie zajęcia? Wie Pan co - nieważne, idę się przejść - Panie Szcześniak w taką pogodę, przecież leje? [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]