Szuwar - Mój przystanek lyrics

Published

0 222 0

Szuwar - Mój przystanek lyrics

[Verse 1] Przecierasz szybę w autobusie i przyznaj Nikt Ci nie macha jak w niedzielnych filmach W moim PKS-ie też od szyby pizga Ale i tak wolę patrzeć jak moknie ojczyzna Ty, nieważne czy ktoś macha jak wybierasz się do siedzeń Ważne czy ktoś Cię odbiera, kiedy dojedziesz, ziom Babcia znów pyta czy jesteśmy w Pierdziszewie Ja znów nie wiem, proszę Pani, jestem pewien, chce się spotkać z nią Będzie kolacja, później może seks Racja, tego jej nie powiem, jak ma mi tu zejść Kurwa, jak jest lato to nie działa klima Teraz dmucha mi na pysk na zimno, przecież jest zima Panie kierowco, but, bo ona dzwoni i mówi, że chce żebym był już Z szyby zdrapałem cały lód i mam go na spodniach Weź szklankę, tam go wrzuć i pij do dna [Refren] Zdrapię Ci z szyby lód Ty do dwóch szklanek go wrzuć Naprawdę czy na niby jestem tu? To chyba Pana przystanek już, no chyba już [Verse 2] Coś nam każe zmieniać miejsce Opuszczać jedno, witać drugie, czuć więcej Pakować plecak i po bilet stać w kolejce I przeciskać się przez wejść, usiąść, spleść ręce Nocny kurs regularny jak puls Autobus ciepły, bliski jakby był mój Jeśli masz chwilę, po prostu czuj Niebieskie poszewki od siedzeń, znam ich krój Nie liczę kilometrów, krajobraz się zmienia Nie liczę ludzi, tym bardziej drobnych w kieszeniach Nie muszę każdego metra doceniać Ale mogę go opisać teraz jako szczeniak Śnieg z butów, woda po śniegu Kierowca nie zna skrótów, nie zmienia biegu Nie chcę spotkać koleżanek i kolegów Chcę sam, bez rozmów, bez spojrzeń, bez reguł [Refren] Jadę dzisiaj stąd tu Ktoś się przysiadł, po chuj? Naprawdę czy na niby jestem tu? To chyba Pana przystanek już, no chyba już