Szatt - Nie Masz Czasu lyrics

Published

0 107 0

Szatt - Nie Masz Czasu lyrics

Tusz Na Rękach, Szatt Kolejny piękny dzień w brzuchu bestii W brzuchu bestii, w brzuchu bestii... [Intro] Pytasz mnie o kreatywność, skąd tematy czerpię Jak nagrywam płytę za płytą i skąd biorę na to energię Skąd biorę czas i koncentrację i czy to łatwo przychodzi do mnie Czy to wyłącznie moje obserwacje, jak często wracam do wspomnień [Verse 1] Chciałbym przemierzyć świat wzdłuż i wszerz Dla odmiany od pokoju w którym pisze tekst I mam gdzieś że wytykają mi mój wiek Bo mam w sobie zajawki za dwudziestu trzech Nieświadomych jak śmieszny jest ich SWAG Bo stoją po kostki w wodzie patrząc na brzeg I myślą kiedy ja robię to co chcę Przelatując nad ich głową jak EasyJet Więc jak hejtują mnie nie jestem zły Bo wtedy czuję jakbym dopiero wchodził do tej gry To konsekwencja moich wyborów A nie następstwa gry pozorów Bo przez kłamstwa wypadasz z torów I tracisz czas zamiast się skupić na rozwoju Więc ziom najwyższa pora na zimny prysznic Masz i pomyśl nad czym weźmiesz i pomyślisz [Hook x2] Mówisz mi że nie masz czasu, choć tracisz go coraz więcej Kupując nową parę adidasów, w jeden weekend przepijając pensję Patrząc w lusterko zawsze przed wyjściem jakby to było ultra-istotne Chowasz się w domu przed deszczem, podczas gdy ja za oknem moknę [Intro] Pytasz mnie o kreatywność, skąd tematy czerpię Jak nagrywam płytę za płytą i skąd biorę na to energię Skąd biorę czas i koncentrację i czy to łatwo przychodzi do mnie Czy to wyłącznie moje obserwacje, jak często wracam do wspomnień [Verse 2] (Oto masz przykład) Szprychy mienią się w kolorach świateł miasta Sprawdzam co fabryka dała mi w piastach Asfalt jest czarny jak Ol' Dirty ba*tard W słuchawkach wrasta we mnie jak Gangstar Skręcam w deptak, zaczynam slalom Między ludźmi napompowanymi jak balon Szprychy się kręcą, inne się chwalą Że opłacało się zainwestować w ciało Wjeżdżam w rynek, męczy mnie chaos Bo w tym cyfrowym świecie moja dusza to an*log Wciąż, następnych kilkadziesiąt metrów jadę pod prąd Bo jestem stąd, a Ty jak chcesz to trąb Czerwone, ktoś krzyczy że żyć się nie da Inny mu przytakuje, potwierdza że nie ma przebacz I dalej ciągnie temat że stać go ledwo na kebab I żegnając się są ustawieni na kolejny melanż [Outro] I tak im mija weekend za weekendem Tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem Rok za rokiem i nagle pstryk Życie jest już za nimi Więc myślę że lepiej zainwestować w siebie W swoje zdrowie, w swój intelekt Zrobić coś kreatywnego Wtedy znajdziemy czas na wszystko Energię... umysłu... Bo nawet zwyczajna przejażdżka na rowerze Może przynieść mnóstwo inspiracji [Hook x2] Mówisz mi że nie masz czasu, choć tracisz go coraz więcej Kupując nową parę adidasów, w jeden weekend przepijając pensję Patrząc w lusterko zawsze przed wyjściem jakby to było ultra-istotne Chowasz się w domu przed deszczem, podczas gdy ja za oknem moknę