Szad Akrobata - Paranoje lyrics

Published

0 272 0

Szad Akrobata - Paranoje lyrics

[Intro: Szad Akrobata] Odmieniany stan świadomości, hehe Paranoje, paranoje Szad Akrobata! 3W! [Zwrotka 1: Szad Akrobata] A może zapytajmy górali o halny Cały materialny świat rzeczy martwych A kiedy zawyją alarmy, swe ciała podpalmy, ładunek emocjonalny Może zapytajmy demony o znaki 16 minut przed 5 Uwierzmy przesądom, uwierzmy przedmiotom W ekspansję syfu przez Hong-Kong! Może zapytajmy, czy wierzą pieniądzom Czy ich towarzysze, nie są eskortą? Czego nie mogą, a czego nie sądzą I czy kabel z tyłu jest bombą Może zapytajmy dziwkę o traumy O samochody, meliny, pokoje hoteli Salony, łazienki i knajpy Czy świat jest nieidealny Może zapytajmy modelkę o kształty Albo stada kobiet o te paranoje Może zapytajmy ćpuna o fanty Kolegi, kolega poczeka na dole Rozchylmy żaluzje na parking Popatrzmy na człowieka pod parasolem Wygląda znajomo, a kilo na stole! Polegasz na farmazonie! Monitorowane ulice, budynki, telefoniczne pluskwy #System Ile razy czytałeś z ust mi list ten o sobie Panicznie spust - drzwi - wizjer Może ten, przed kim uciekasz to ten, kogo szukasz, tuż przy windzie?! A może tam nikogo nie ma, nikogo nie było i nikt już nie przyjdzie?! Schiz!!! Ej...!!! [Refren: Nullizmatyk] Masz odmienny stan, wpadasz nadal w paranoje Podniebny Magellan kreśli chore parabole Toksyczny deszcz myśli pada na pana z parasolem Flara spala zwoje, latasz, stawiasz świat na głowie Też mam, mam odmienny stan, wpadam nadal w paranoje Podniebny Magellan kreśli chore parabole Toksyczny deszcz myśli pada na pana z parasolem Flara spala zwoje, latam, stawiam świat na głowie, też masz... [Zwrotka 2: Pork Pores Porkinson] Tafla wody skuta jest lodem pod spodem tajemne schody na dno Schodzę tamtędy codziennie z upiorem Co mieszka we mnie #Porkinson Ostatni skok do wody, złoty strzał, chcę zdobyć siłę, #Riedel Bo czy podziwiałbyś motyla piękno, gdyby nie miał On skrzydeł?! Idę... Nawet, jeżeli już nic, nic, nic w tym życiu nie będzie mi dane To lata jak frisbee w tym chorym łbie, żyć z tym jest przejebane Wydrapię ten list na ścianie Choćby wytrysnąć miała z przegubów Niagara Cena niewygórowana - Alarm!!! Co budzi anioły, usypia szatana Oczy we łzach, tak topi się strach I nie ma imienia ta bestia Krwią płynie agresja w bilirubinie po serpentynach jestestwa Ta lina napina się, trzyma emocje jak pęknie poczuje chłostę Idę płonącym pomostem tak w górę do chmur, jak spadnę, wtedy odpocznę, mocne Budzę się z tym gdy zamykam oczy, zasypiam a sny szukają pomocy Pomocy tu nikt nie przyśle bo w nocy normalnie ludzie to śpią, śpią Chory ten trip jak chore patosy Od nocy po świt mój czarny motocykl Przemierza ten cykl, szukając pomocy Nikt nie chce ubrudzić se rąk, ziom [Refren: Nullizmatyk] [Zwrotka 3: Nullizmatyk] Lęk wysokości, widmo strachu - patrz, jaki piękny widok z dachu Stań na krawędzi ilorazu inteligencji psychopatów Cisza ciszy nie słyszy, czas nie czuje czasu Świat choruje na słuch, krzyczy! Wiatr nie słyszy wiatru milczy... Popatrz, opadł kurz, spadł sufit na mózg Po planetarium pływa łódź Do wiatru, sztormów, piorunów, burz brygantyna trzyma kurs Krzywa schiza ścina z nóg, adrenalina, ślina z ust Strychnina odcina tlen z płuc, ostatni łyk wody Jesus - Ben Hur Thank you, sens tu zmierza powoli do obłędu, leku Medykamentów, spektrum, joint adventure Przedpokój grozy, apartamentu odmętów Płyniemy po grobach martwych prób, ulotnych momentów Własny grób na własne życzenie Kopiemy głowami z cementu Zwrot przez sztag, lot przez gwiazdozbiór błędów w nieistnienie Runął okrętu maszt, tu ażdy z nas chce wczas oszukać przeznaczenie Cała załogę porywa biały szkwał Kreci sterem Marry Celeste Mimo fal łajba gna na spotkanie z Hemingwayem [Refren: Nullizmatyk] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]