Święty Mikołaj - Niebo lyrics

Published

0 132 0

Święty Mikołaj - Niebo lyrics

[Verse 1: Jeżozwierz] Chociaż gryziemy się dla pęgi jak w klatce psy W tym niepojętym tańcu części trybów społecznych My to roboty oliwieni martwym królem Niezgodni, kukły na korporacyjnym sznurze Chociaż wasze buty to łzy przy taśmie dzieci Jesteście niezależni, ej, alternatywne mendy Starbucks, apaszka, pod pachą Bukowski Pseudoalkoholik w morzu voltów modnych Chociaż ten facet leje żonę, gwałci córkę Jest z wąsem gburem, nakurwia wódę pod ogórek Pazury brudne, na ścianie krzyż z Jezusem Nie ląduje w pudle - tajemnice z sypialni mrówek Chociaż ten menel leży w kałuży wymiocin Wali głową o chodnik, reklama delirycznej Polski Obok toboły z dobytkiem z wysypiska Każdy go mija - to z miasta aorty chwila [Verse 2: Jeżozwierz] Chociaż system prawny dojeżdża najuboższych Przymyka oczy na kroki tych przy kości Ci na wolności, a gorsi wciąż na nerwie Rwą swoją premię, lecz każdy za nią beknie Chociaż wiek dwa jeden, rzeczy niepojęte Mają tu miejsce i nikt nic nie chce wiedzieć Konflikty mają przebieg bez humanitarnych wyjść Dla ropy, złota - pacyfikacja żyć Na naszej grudzie ziemi żyjemy w czasach niecnych Szanujemy nie wartości, lecz papiery Pazerni na przepych, jebać wysokość ceny Wciąż eksploatujemy, lecąc powoli w niebyt To są konkrety i każdy pieprzy tą wiedzę Ale przecież niebo jest dalej niebieskie Ale przecież niebo jest dalej niebieskie [Tekst - Rap Genius Polska]