Scroot - Ale lyrics

Published

0 125 0

Scroot - Ale lyrics

[Zwrotka 1: Scroot] Szukam chwytów jak pojebany By zrealizować swoje plany Przejebałem tu nie trochę many Ale podłubałem w Twojej pani Ale Ty i tak się (?), stracisz Mówiła żeby brać im się zrosną wargi To nie trudne jak gorzkie sprawy Bo jebią też go już do przesady Ty zagrasz koncert gorzkich żali Masz telepkę, ale nie od kawy I trochę problem masz nie pożegnany A czułeś się mądry, bo żeś orzech strawił Ciężki orzech i chore stany Ale inne niż te w mojej pani Tu wszystko co dziwne się może zdarzyć Ja jestem młody, w środku trochę stary Reprezentant orzeł biały, każdy bit jest rozjebany Skrót weź nawiń, (?) zapisz, skrócik wpadnie Szoter nabij, zawsze z muzyką dobrze zgrany Ale to nie jest mój portret cały Nie ufam za bardzo, bo po co rany Myślę bardziej jak portfel nabić Nagrywanie pod blokiem (?), kto wychodzi sobie z klatki Dlatego latam jak Potter Harry Frajer zawsze się trafi co powie zgadnij Widzę nogi, w połowie majtki Znowu kolba do jej japki Potem mąż się trochę zmartwił Mogę podbić do jej matki Ty mówisz: 'ulica, bloki i ławki' A tędy tylko chodzisz do szkoły i pracy Bardzo fajnie, kocie gratki Ale skąd weźmiesz te złote kozaki? Ja robię rap, się nie boję wpadki Od początku muszę ciągle walczyć Z jakimś śmieciem, z nałogiem jakimś Traktuję to poważnie, ale to mnie bawi Ty mówisz, że wystaje Tobie prącie z gaci Ale wiemy, że Ty jesteś tylko bąbel mamci Dlatego mamy tutaj taką bombę w stajni Potem będziesz chciał założyć sprawę w sądzie karnym Ja robię tu pierdolnik i porządek łaki Tak jak zawsze, gdy nagrywam z jakimś ziomkiem tracki Niech zgłosi się tu do mnie kurwa boss tej mafii Za ksero będzie płacił kurwa sos i koniec na tym [Zwrotka 2: OloSolo] Twarze im zbledną jak już wjadę I zrobię rozpierdol, łap szpadel Jestem pod ziemią, AWARIA, ERROR Nie po to od lat se flaki wypruwam By teraz to jebnąć Pisać i pisać I to czuję wewnątrz Memento o bliskich, niejeden był Dziś z nimi pociski, no i git Ona buziaczki, kisski dziś Chcesz buziaczka? Interesuje mnie Twoja matka Niezły MILF, ma czym oddychać Ja przez dym nie mam czym Zamawiana taxa, zamawiam placka I KFC, i dzwonił wariat Będzie trzy po trzy Mały balet, ale najpierw się najem A na śniadanie jem takich jak Ty Wypiłem litr, unosisz brwi Wrzucam na talerz jakbym był kanibalem I rozjebane, Ty tam są drzwi Łycha, lód, szkło Chce mi się pić Życiem hip-hop Ile już dni? Zawsze na siłach by na bit wbić Ty i Twoje wypociny Ha ha, b**h please Wiemy wszyscy dobrze Nikt nie chce na raty Weź koleżkę i może pograjcie w szachy Robisz duże oczy kiedy rym Cię trafi Muszą tu wybuchać przecież jak granaty Chciałbyś tu rozjebać wszystko jak Kaddafi Gimbazy połowa to dziś Biggie i Tupaci Ziomuś nie denerwuj się i bez obrazy Tępaki srają wyżej od swojej sraki, (blee) [Zwrotka 3: Rogal DDL] Zostałbyś w miejscu - śmiali by się Poszedłbyś z nimi - śmiali by się Cokolwiek nie zrobisz - śmieją się Jeb, jeb Będą pierdolić, że kurwa nie Pierdolili, że kurwa nie Ziomek podjeżdża, ma Mercedes Ja lekko spóźniony, ZTM Szamę z nim jem, odwiedzę mamę Tyle już razy dawałem plamę Że chyba nie wierzysz, że będzie inaczej już (już), amen Bombastik fantastic, pierdole plastik Chyba że sylikon w cycach nastykł Ta, ta, ta, ale, ale Ziomek się pyta, która na osi - 13:12, a jakże Te wersy tak tłuste, że jak tu dasz ramkę No to niestety nie zmieszczę się w kadrze Twoje są żadne, chociaż ujęcia masz nawet ciekawe Ciekawe ile czasu to, co nieciekawe będzie tu jeszcze ciekawe Pójdziemy na kawę po sprawie se myślisz, tataratatataaaa Po 200 na głowę Lubelskiej wiśniowej, tataratatataaaa I potem niestety znowu zniknę na dłużej, tataratatataaaa A ona mi powie, że tak nie może dłużej, tataratatataaaa Rap Ci przewijam, jak kino akcji A w sytuacji, gdy ktoś Na pierwszym miejscu tu postawi hajsy To prędzej czy później spodziewa się plajty Ode mnie, dla Ciebie, tylko złe wieści Zgubiłeś treści, ja dotykam alchemii Niejeden żałuje, że nie słuchał na chemii Kto by pomyślał, że będzie miał jej tyle we krwi [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]