Sarius - Blisko Leży Obraz Końca lyrics

Published

0 158 0

Sarius - Blisko Leży Obraz Końca lyrics

[Verse 1] Jak na bogatą ciocię, która nigdy nie przyjeżdża Czekałem na tę szansę żeby jakaś zwrota weszła Agresja na osiedlach, chodziłem jak struty Bo zdążyłem już pokazać cioci jakie chciałbym buty Mówili "każdy głupi może myśleć o złocie" Przez te smuty sam zacząłem wątpić, że w ogóle mam ciocię Nie nazywaj mnie kotem jak jesteś facetem Tutaj nikt tak nie mówi to tylko daje pretekst Pierdolisz, zrobisz to lepiej - możesz być w błędzie Jak jesteś mocny w gębie lepiej miej mocną gębę Nie jestem tu od dawania ostrzeżeń, ale wiem Czyjeś oko patrzy właśnie na ciebie Mnie to obojętne to miejsce zwe domem Gdzie niejeden wszedł klatką a wyskoczył oknem Sam wolałbym nie wiedzieć, nawinąć że jest ciepło w lecie 1000 lecie tam weselej nie będzie [Verse 2] 1 piętro na okrągło rapowane hasła Aż słowo wypadło przez okno na asfalt Już o to zadbam mam odpowiednie plany Bo nie lubię swojej twarzy kiedy wracam z nocnej zmiany Przypominam co zapominamy przez nominał Przez nominał gadam dzisiaj więc nie będę zapomniany Znam siłę słów tu wypowiadanych za które szary tłum Nie chce być odpowiedzialny Dwie sprawy - zabawa a szukanie prawdy To jak dwa światy czasów obecnych i dawnych W miejscu dogadanym temat wydedukowany Jestem wyedukowany co to znaczy money money Nie jak ten co chciał dolary zebrał tylko grosze Zapomniał to co dobre rzadko rośnie w Polsce Miały być łososie, nie starcza na dorsze Teraz siedzi pod blokiem jakby czekał na nosze [Verse 3] Jeden typek, zmieniłem imię powiedzmy że Witek Kierował czołgiem w wojsku był dobry zawodnikiem Szlug na sztuki w kiosku - znał dobrze kobite "pożycz piątke do wtorku" mówił na podbite Jakbyś zrobił sobie krzywde pewnie podałby ci wite Pewnego razu przyszedł, mówi "życie jest mitem" Z psem na chacie - jedynym domownikiem Z butelki po oleju wlewał w siebie tani likier Puenta - powiesił się nikt o nim nie pamięta Zmiana lokatora to w sumie sprawa codzienna Jego życie i sylwetka, zniknęły w odmętach Zaraz będzie jesień a potem znowu święta Młody szuka miejsca, stary znika z mieszkań To pierdolony cmentarz Wiesz co to znaczy chłód społeczeństwa Wystarczy, że tylko tu mieszkasz Zdrowie tych, których nie ma z nami